Co chce ugrać Kazimierczak?

Najpierw dyrektor chełmskiego szpitala, a teraz dyrektor pogotowia wystartował w konkursie na stanowisko dyrektora lubelskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. O ile obecna dyrektor szpitala kojarzona jest z rządzącą opcją, to dyrektor pogotowia na każdym kroku odczuwa, że jest z innego „nadania”, a swoje stanowisko utrzymuje raczej dlatego, że jest miejskim radnym. Po co więc startuje?

Centrala NFZ po raz drugi ogłasza konkurs na dyrektora Oddziału Regionalnego NFZ w Lublinie. W pierwszym konkursie startowała m.in. Kamila Ćwik, dyrektor chełmskiego szpitala. Ale mówiło się, że wcale nie planowała opuszczać lecznicy.

Plotkowano, że startowała wyłącznie po to, by konkurs doszedł do skutku, bo musiało być minimum dwoje kandydatów. A okazało się, że było troje. I pozostała dwójka miała być forsowana przez wpływowych lubelskich polityków PiS – Artura Sobonia i Przemysława Czarnka. Czy faktycznie tak było, nie wiemy. Ale wiemy, że konkurs został zakończony, chociaż dyrektora nie wybrano.

NFZ ogłosił kolejne postępowanie. I wśród trójki kandydatów, którzy przeszli pomyślnie etap formalny, znalazł się Tomasz Kazimierczak, dyrektor Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie. Jego start wzbudził zaskoczenie nie tylko w lokalnym środowisku. Kazimierczak jest członkiem Platformy Obywatelskiej, miejskim radnym opozycji, który nie raz odczuł, że jest z innej opcji niż rządząca w kraju i województwie władza.

– Czyżby spodziewał się, że na dobre pożegna się ze swoim stołkiem w pogotowiu i próbuje jakichś rozpaczliwych kroków, a może chce zaistnieć medialnie? – dziwili się jego koledzy z rady miasta.

– Chciałem po prostu spróbować swoich sił. Wiem, że to stanowisko kojarzy się politycznie, ale praca jest pracą a ja w pracy nie uprawiam polityki – tłumaczy Kazimierczak i dodaje, że oczywiście ciężko byłoby mu się rozstać z pogotowiem i pracownikami, z którymi związany jest od wielu lat.

Ale szanse na to, że dyrektorem NFZ zostanie ktoś spoza układu politycznego, są – bardzo delikatnie mówiąc – mizerne. – Chyba, że dyrektor liczy na to, że PiS da mu spokój, gdy np. wycofa się z konkursu, żeby nie psuć innym szyków – i takie sugestie da się słyszeć.

Prawdą jest na pewno, że Kazimierczak lekko przez ostatnie lata nie miał. Kiedy władzę w województwie przejęło PiS, tracił stanowisko kilkukrotnie. Zaraz po wyborach trafił do warsztatu mechanicznego SRM we Włodawie. Ale po kilku miesiącach wrócił do Chełma. W 2019 roku znowu na kilka miesięcy został odsunięty od zarządzania pogotowiem, ale potem powierzono mu obowiązki dyrektora, a po konkursie, który o dziwo wygrał, podpisano z nim sześcioletni kontrakt.

Mimo tego w 2021 roku „z powodu utraty zaufania” marszałek województwa wszczął procedurę odwołania go ze stanowiska. Radni miejscy byli wtedy przeciwni, ale Rada Społeczna pogotowia zgodziła się na jego odwołanie. Mimo otwartej drogi marszałek ostatecznie nie odwołał go ze stanowiska. Za to pozbawił nagrody za 2021 rok, chociaż pogotowie miało dodatni wynik finansowy, a Rada Społeczna wydała pozytywną opinię w sprawie nagrody.

Za 2022 rok dyrektor także nie dostanie nagrody. W ubiegłym tygodniu odbyło się posiedzenie Rady Społecznej pogotowia, która tym razem negatywnie zaopiniowała uchwałę o nagrodzie dla Kazimierczaka. Poprzedni rok pogotowie znowu zakończyło na pokaźnym plusie (ok. 1,3 mln zł). (bf)

News will be here