Covid-potańcówka w teatrze

Kiedy zainteresowaliśmy się tematem filmik, na którym widać tańczące pary zniknął z profilu TM na Facebooku, a nam próbowano wmówić, że żadnych tańców nie było

„Takie rzeczy tylko w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Miłość królowała dziś (13 lutego) nie tylko na naszej scenie” – głosił ekscytujący wpis pełen kolorowych serduszek na Facebooku lubelskiej operetki, a pod nim zamieszczony był filmik pokazujący śmiałe tańce na widowni, niewątpliwie łamiące obowiązujące restrykcje covidowe. Był, bo nagranie, kiedy zainteresowaliśmy się tematem, usunięto. Tyle, że co raz wrzucone do sieci, nigdy nie ginie.

To było pierwsze wydarzenie w Teatrze Muzycznym, po trwającym od października covidowym zamrożeniu. Sto siedemdziesiąt biletów (dopuszczalna połowa miejsc) rozeszły się momentalnie, a klimat walentynkowego koncertu sprawił, że teatr owej nocy pulsował w rytm miłosnych szlagierów. Przez cały koncert – co wiemy od jednego z uczestników – widownia, w komplecie w maseczkach, karanie przestrzegała sanitarnego reżimu, ale kiedy w finale koncertu zabrzmiały akordy przeboju Franka Sinatry „Sway” (Kołysać) i tekst refrenu „Sway me smooth, sway me now!” (Kołysz mnie gładko, kołysz mnie teraz) część publiczności potraktowała go dosłownie. Ludzie wstali z miejsc, a co najmniej kilka zakochanych par ruszyło do tańca przed sceną. Nikt nie interweniował i pląsy trwały do samego końca utworu, a doskonałą zabawę zarejestrowaną przez kogoś z pracowników teatru, wrzucono na oficjalny profil placówki opatrując opisem „Takie rzeczy tylko w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Miłość królowała dziś (13 lutego) nie tylko na naszej scenie”.

Filmik faktycznie zrobił wrażenie, ale nie na każdym takie, o jakie chodziło placówce. Wśród 47 komentarzy jakie pojawiły się pod filmem oprócz opinii w rodzaju: „Było fantastycznie, było magicznie!”, czy „Tego nam wszystkim brakowało” znalazły się również wpisy oburzonych, że tańce pod sceną i zachowanie publiczności naruszają obowiązujące obostrzenia sanitarne. – „I zaraz znów ludzie stracą pracę!” – komentowała Ewa Malczak. „Zabawa jak w klubach tanecznych… tyle że kluby nie mogą działać. A tu pod bokiem Urzędu Marszałkowskiego…” – napisał Antoni Kiepura.

Tańce? Jakie tańce?

Co na to sam Teatr? – „Pragnę sprostować, że opisywane zdarzenia nie miały miejsca. W trakcie wykonania jednego z utworów niektórzy widzowie wstali i zostając na swoich miejscach, stojąc tuż przed swoim fotelem, kołysali się w rytm melodii. Sytuacji tej w żaden sposób nie można było uznać za niebezpieczną. Teatr bardzo skrupulatnie dba o zachowanie reżimu sanitarnego i niezwłocznie reaguje na wszelkie potencjalnie niebezpieczne sytuacje.

Tego jednostkowego zdarzenia, kiedy widzowie wysłuchali utworu na stojąco, a nie na siedząco, nie można było traktować jako niebezpieczne” – próbuje wyjaśniać e-mail przesłany z sekretariatu TM, w odpowiedzi na nasze pytania. Dalej czytamy w nim: „W trakcie koncertu widzowie stosowali się do Regulaminu. Zajęli miejsca na widowni z zachowaniem odpowiedniej odległości tj. co drugi fotel pozostawał wolny. Wszyscy widzowie w trakcie przedstawienia mieli prawidłowo nałożone maseczki, a przed wejściem zdezynfekowali ręce.

Dodatkowo, sala wyposażona była w dwa oczyszczacze, które na bieżąco w trakcie koncertu filtrowały powietrze. W tym stanie rzeczy, słuchanie utworu kołysząc się, stojąc obok swojego fotela, nie było sytuacją wymagającą interwencji. Brak było bowiem podwyższonego ryzyka zakażenia”.

Jeszcze tego samego dnia filmik z finału koncertu, na którym widać pląsające przed sceną pary, zniknął z Facebooka teatru.

Nie ma filmu. Nie ma sprawy?

Zdaniem obserwatorów incydentu, zachowanie ludzi na widowni łamało obowiązuje obostrzenia i dziwne, że kierownictwo Teatru zamiast interweniować, jeszcze chwali się tym w internecie. – Sam przechorowałem covid w ciężkiej postaci, znam wagę problemu. A sytuacja w teatrze była niedopuszczalna, może skutkować zakażeniem wśród widzów koncertu – ocenia Piotr Kociubowski, szef związku zawodowego w TM. I dodaje: – To wręcz nieodpowiedzialność. Prócz tańców nie przestrzegano strefy 6 metrów, jaka winna dzielić ludzi na widowni od artystów na scenie.

Choć filmik z oficjalnego profilu TM na FB zniknął to w internecie nic nie ginie. Obecnie dostępny jest pod adresem: https://www.facebook.com/groups/140464864598225.

Marek Rybołowicz

News will be here