Czy Ukraińcy czują się zastraszeni?

Towarzystwo Ukraińskie w Lublinie ponownie zgłasza swojego prezesa, dra Grzegorza Kuprianowicza, do składu Komitetu Ochrony Pamięci i Walk i Męczeństwa przy lubelskim IPN. On sam mówi o zastraszaniu na Lubelszczyźnie mniejszości ukraińskiej, bezpodstawnym oskarżaniu jej o nacjonalizm oraz o wzroście nastrojów antyukraińskich.


Prezes TU miejsce to stracił po swoim kontrowersyjnym wystąpieniu w Sahryniu (pow. hrubieszowski), gdzie w obecności prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki – oskarżył oddziały polskiego podziemia o dokonanie 10 marca 1944 roku w Sahryniu zbrodni na ukraińskich mieszkańcach tej miejscowości. – Ta zbrodnia przeciwko ludzkości została popełniona przez członków narodu polskiego – partyzantów Armii Krajowej, będących żołnierzami polskiego państwa podziemnego – powiedział Kuprianowicz, na co ostro zareagował wojewoda Przemysław Czarnek. – Wypowiedź pana Kuprianowicza jest skandaliczna.

Jednoznacznie zrównuje w niej 130 tysięcy ofiar ludobójstwa dokonanego 11 lipca 1943 roku przez ukraińskich nacjonalistów z kilkuset osobami, które zginęły 10 marca 1944 roku w akcji wymierzonej przeciwko bazom wypadowym OUN i UPA.

Zrównanie tych dwóch wydarzeń w moim przekonaniu może stanowić przestępstwo – stwierdził Czarnek i zwrócił się do prokuratury o zbadanie sprawy. Śledczy wszczęli postępowanie przeciw ukraińskiemu działaczowi, ale ostatecznie nie znaleźli podstaw do postawienia mu zarzutów i postępowanie zostało umorzone. Teraz przyszedł czas na kontratak.

„Nie widzimy podstaw do tego, by Grzegorz Kuprianowicz nie mógł pozostać członkiem Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i reprezentować w nim społeczność ukraińską regionu. Liczymy, że w krótkim czasie dr. Kuprianowicz ponownie stanie się członkiem Komitetu” – napisał w piśmie do dyrektora lubelskiego oddziału IPN Towarzystwa, dr Andrij Saweneć.

Sam Kuprianowicz domaga się z kolei wyjaśnień, czemu został usunięty ze składu Komitetu, bezpośrednio od Jarosława Szarka, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Prezes TU nie stracił też okazji, by w związku z umorzeniem sprawy przeciwko niemu zaatakować wojewodę za prowadzenie „kampanii mającej na celu ograniczenie możliwości przedstawiania przez ukraińską społeczność prawosławną województwa lubelskiego własnego spojrzenia na historię”.

– W mojej ocenie wojewoda lubelski przekroczył kompetencje urzędnika państwowego, a jako doktor habilitowany nauk prawnych przekroczył granice etyki zawodowej. Mam poczucie, iż wypowiedzi wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka naruszyły moje dobre imię i moje dobra osobiste, wpłynęły także na możliwości prowadzenia przeze mnie działalności publicznej, zarówno jako historyka, jak też jako prezesa Towarzystwa Ukraińskiego oraz współprzewodniczącego Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych, którą to funkcję z nominacji Prezesa Rady Ministrów pełnię od niemal pół roku – atakuje dalej Kuprianowicz.

W jego opinii społeczność ukraińska w Polsce, a zwłaszcza na Lubelszczyźnie, jest zastraszana i bezpodstawnie oskarżana o nacjonalizm. Powszechnie narastają też nastroje antyukraińskie. Z drugiej jednak strony samemu działaczowi, jak i jego ukraińskim towarzyszom, przez cały czas wsparcia udzielały środowiska opozycji demokratycznej, na czele z Obywatelami RP.

Spór wojewody i lidera mniejszości ukraińskiej nie wydaje się być możliwy do rozstrzygnięcia, poza kwestiami historycznymi dotyka bowiem także bieżącej gry politycznej, a ta nie zachęca – bynajmniej w Polsce – do zgody. Szczególnie jednak niebezpieczne jest to, że panująca w kraju niezgoda dotyczyć też może mniejszości narodowych i coraz liczniejszych imigrantów.

Szczycąc się tradycjami polskiej tolerancji, jak i dotychczasowym spokojem, kontrastującym z konfliktami na zachodzie Europy jednocześnie sami widać prosimy się o takie same kłopoty… TAK

News will be here