Kierowcy dowożący rzepak i zboże do Elewarru pod Krasnymstawem stoją w kolejkach nawet po trzy dni. – Przy żarze lejącym się z nieba. Nie mamy nawet gdzie się wysikać, co napić. Traktuje się nas jak jakieś śmieci – poskarżył się nam jeden z nich.
– Pojawiłem się swoją ciężarówką pod Elewarrem w Krupcu w sobotę, 29 lipca. Miałem na pace kilkanaście ton rzepaku, w sumie mój skład ważył 27 ton – rozpoczął swoją opowieść mężczyzna, który skontaktował się z naszą redakcją w ostatni czwartek. – Myślałem, że szybko rozładuję tira i wrócę do domu. Mocno się przeliczyłem – dodaje. Według relacji naszego Czytelnika w kolejce pod Elewarrem spędził on prawie trzy dni. – Na plac dostałem się dopiero w poniedziałek. Stanie w tej kolejce to był koszmar – mówi. Kierowca podkreśla, że pogoda przez cały tydzień była upalna. – Żar lał się z nieba, ale nikomu w Elewarze nie przyszło do głowy, by wystawić kierowcom jakieś pojemniki z wodą, nikt nie pomyślał też o przenośnych toaletach i musieliśmy załatwiać swoje potrzeby w przydrożnym rowie. To nieludzkie – skarży się. Kierowca dziwi się też, że gdy remontowano drogę Siennica Nadolna-Krupiec-Wincentów nikt nie pomyślał o tirach latem przywożących rzepak, czy zboże do silosów Elewarru. – Przecież te kilkanaście ciężarówek stojących w upale na ulicy na pewno szybko ją zniszczy. Poza tym denerwują się inni użytkownicy tej drogi, przecież my w tych wielkich ciężarówkach tamujemy ruch, robi się po prostu niebezpiecznie. Mamy XXI wiek, czy naprawdę tego całego rozładunku nie można zaplanować w jakiś inny sposób? – zastanawia się. Mężczyzna twierdzi, że władze Elewarru zostały poinformowane o problemie, ale nic to nie dało. (kg)