Dostał ataku padaczki. Mógł zamarznąć

Gdyby nie przypadkowy świadek, mężczyzna prawdopodobnie nie przeżyłby tej nocy. Atak padaczki przyszedł nagle. Chory stracił świadomość i nieprzytomny leżał, nie wiadomo jak długo, w śnieżnej zaspie przy minusowej temperaturze.

Wtorkowy wieczór (19 stycznia). W śnieżnej zaspie, przy ulicy Trubakowskiej, leżał mężczyzna w średnim wieku – nieprzytomny, z mokrymi od moczu spodniami. Nie wiadomo ile osób przeszło obok niego obojętnie, zakładając, że to zwykły pijak, niewart ich uwagi. Tylko jedna osoba przystanęła i wyciągnęła telefon, by wezwać pomoc. Dochodziła godzina 19, na dworze było kilkanaście stopni mrozu. Mężczyzna mógł zamarznąć.

Dyspozytor wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego skierował na miejsce zdarzenia zespół ratownictwa medycznego z chełmskiej stacji. Okazało się, że nieprzytomny leżący w zaspie to epileptyk. Mężczyzna dostał ataku padaczki, w efekcie czego stracił świadomość. Był mocno wychłodzony. Na szczęście w porę przyszła pomoc.
Ta historia to dowód na to, że nie powinno się kierować w życiu stereotypami i przechodzić obojętnie obok leżącego na ulicy człowieka. Tym bardziej w zimie, gdy na dworze jest mróz i nietrudno o tragedię. (pc)

News will be here