Drugi samobój dyrektora Motoru

Michał Żewłakow w czwartek rano na swoim koncie na Twitterze zamieścił oświadczenie, w którym przeprosił za swoje wcześniejsze słowa i zapewnił, że respektuje wyrok sądu

Najpierw, pod koniec grudnia jazda na podwójnym gazie i spowodowanie kolizji drogowej, a teraz, tuż po ogłoszeniu przez sąd wyroku, publiczne wylewanie żali, że kara jest za surowa, mocno komplikuje życie i zapowiedź, że prawnicy odwołają się od tej decyzji. Michał Żewłakow, dyrektor sportowy II-ligowego Motoru, zaliczył w ubiegłym tygodniu kolejną wizerunkową wpadkę. O tym, że strzelił sobie znowu samobója, zreflektował się dopiero po burzy w sieci i wielu negatywnych komentarzach. W czwartek wyjaśnił na Twitterze, że “w pełni akceptuje nałożoną karę i poprosił prawników, aby nie podejmowali w tej sprawie żadnych działań odwoławczych”.

Przypomnijmy! Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Michał Żewłakow, dyrektor sportowy lubelskiego klubu, pijany kierując autem w centrum Warszawy wjechał w tył czekającego na światłach autobusu. Do zdarzenia doszło tuż po północy 22 grudnia, na skrzyżowaniu ulic Miodowej i Długiej. Po przyjeździe policji i badaniu alkomatem okazało się, że sprawca kolizji, ma w wydychanym powietrzu ponad 1,6 promila alkoholu!

Jeszcze tego samego dnia na komendzie przedstawiono mu zarzut z art. 178a kodeksu karnego, dotyczący prowadzenia w stanie nietrzeźwości, za co grozi ograniczenie wolności lub kara więzienia, grzywna, zakaz prowadzenia pojazdów od 1 roku do 15 lat i kara pieniężna od 5000 zł do 60 000 zł (na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej) oraz 10 punktów karnych.

Dobę po zdarzeniu Żewłakow zamieścił w internecie „przeprosiny”: – „Wczoraj, w nocy wsiadłem za kierownicę samochodu po wypiciu alkoholu i spowodowałem kolizję, w której szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Nie ma żadnego usprawiedliwiania dla mojego braku odpowiedzialności i wyobraźni. Przepraszam wszystkich za moje zachowanie, szczególnie najbliższych oraz tych, którzy poczuli się zawiedzeni i rozczarowani moją postawą.” – napisał M. Żewłakow. Po tych słowach stacja Canal+, w której komentował mecze zawiesiła współpracę z Żewłakowem „do czasu wyjaśnienia sprawy”. Z kolei władze Motoru okazały się o wiele bardziej wyrozumiałe pozostawiając go na stanowisku dyrektora sportowego. Jak stwierdziła w jednym z wywiadów Marta Daniewska, po. prezesa Motoru „każdy zasługuje na drugą szansę”.

Michał Żewłakow postanowił sam poddać się karze. Złożył w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia wniosek o warunkowe umorzenie postępowania na okres trzech lat, świadczenie pieniężne w kwocie 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej” i roczny zakaz prowadzenia samochodu.

Prokuratura sprzeciwiła się wnioskowi i sprawą zajął się sąd. 17 czerwca zapadł wyrok znacznie odbiegający od oczekiwań Żewłakowa. Kara to: 20 tysięcy złotych grzywny, zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 3 lat, a także 5 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Jak donosił PAP, obrońcy Żewłakowa złożyli 28 czerwca sprzeciw do wyroku sądu. Były reprezentant Polski i dyrektor sportowy Motoru przyznał, cytowany przez portal Gol24.p, że akceptuje decyzję sądu i zgadza się, że kara musi być, ale chce by zakaz prowadzenia samochodu został zmniejszony do dwóch lat, a większa była kara finansowa.

– Pozbawienie mnie możliwości prowadzenia samochodu przez okres trzech lat komplikuje mi życie i moje sprawy zawodowe. Samo dojeżdżanie do Lublina będzie problemem. Zastanawiam się, co dalej. Wyrok na pewno będzie miał wpływ na moją pracę. Nie wiem, czy nie będę mniej dyspozycyjny – dodał dyrektor sportowy Motoru. Te słowa wywołały w sieci prawdziwą burzę.

Kilka godzin po ukazaniu się komentarza Michał Żewłakow postanowił zmienić zdanie. Na Twitterze zamieścił wyjaśnienie, w którym przeprosił za swoje słowa i zapewnił, że respektuje wyrok sądu.

– „Pragnę poinformować, że w pełni akceptuję nałożoną na mnie karę. Poprosiłem moich prawników, aby nie podejmowali w tej sprawie żadnych działań odwoławczych. Wyrok sądu wykonam w pełni, dodatkowo podtrzymuję wcześniejszą deklarację włączenia się w działania społeczne na rzecz propagowania trzeźwości kierowców oraz pomocy ofiarom wypadków drogowych.

W tej sprawie czekałem do zamknięcia postępowania przed organami państwowymi” – napisał Michał Żewłakow, dodając: „Mam pełną świadomość czynu, który popełniłem i szczerze pragnę naprawić mój błąd. Choć zdaję sobie sprawę, że konsekwencje mojej nieodpowiedzialności będą towarzyszyć mi jeszcze przez długi czas. Chciałbym po zadośćuczynieniu mojej głupocie móc wreszcie zamknąć tę zawstydzającą mnie sprawę i ponownie zasłużyć na zaufanie. Raz jeszcze przepraszam wszystkich za moje zachowanie”. (LK)

News will be here