Dusi, ale niegroźnie

Przy użyciu drona straż miejska bada, czym palimy w piecach. Jak się okazuje, w rejonie miasta, gdzie po zmroku nie da się przejść chodnikiem ze względu na tumany gryzącego dymu z kominów, powietrze jest względnie czyste. Śmierdzi i gryzie w oczy, bo przy tak drastycznych podwyżkach cen węgla ludzie wybierają tańszy, ale gorszej jakości opał.

W tym sezonie grzewczym to już druga taka akcja. Niebawem zaplanowana jest kolejna, ale z wiadomych względów nie mówi się o terminach.

W miniony wtorek (14 grudnia) strażnicy miejscy we współpracy z firmą InterOne prowadzili przy użyciu drona kolejne kontrole spalania odpadów, tym razem przez mieszkańców os. Cementowni i Działki. W ciągu kilku godzin (od godz. 16 do 19) urządzenie wyposażone w mobilną stację pomiarową dokonało szybkiej analizy składu chemicznego dymu wydobywającego się z około 20 budynków mieszkalnych. W ten sposób wytypowano kilka lokalizacji do kontroli paleniska ze względu na przekroczenia pomiaru VOC (lotne związki organiczne), m.in. przy ul. Zajączka i Leśnej. Ale tylko w jednym przypadku potwierdzono, że właściciel domu jednorodzinnego spalał odpady zabronione. Przyznał, że na podpałkę użył kolorowych czasopism, ale jako że wcześniej nie było u niego żadnej interwencji, skończyło się na pouczeniu.

Wyniki wtorkowej kontroli mogą dziwić wielu tym bardziej, że Cementownia i Działki to jedne z najgorszych w mieście osiedli pod względem „kopciuchów”. Co roku w sezonie grzewczym ciężko przejść ulicami ze względu na tumany gryzącego w oczy dymu z kominów. Zdaniem strażników miejskich to przez słabą jakość węgla, którym palą mieszkańcy. Problem w tym, że wielu – szczególnie osoby starsze i samotne – nie stać na lepszy opał. Węgiel drożeje, a w ostatnich miesiącach zanotowaliśmy drastyczne podwyżki cen (o kilkaset złotych na tonie w porównaniu do roku ubiegłego). Jak tak dalej pójdzie, jednych czeka biedna, a drugich śmierdząca zima. (pc, fot. SM)

News will be here