Dzieci z rakiem i konwój z rodzącą

Sześciolatek po przeszczepie szpiku, onkologiczne dzieci w trakcie leczenia, pacjent po udarze ewakuowany z ostrzelanego szpitala, kobiety w zaawansowanej i zagrożonej ciąży. To, co dzieje się na granicy, pokazuje jak wiele człowiek jest w stanie znieść w sytuacji zagrożenia życia. Chełmskie pogotowie i szpital już mają pełne ręce roboty.

Oprócz dachu nad głową, jedzenia i ciepłego ubrania uchodźcy z Ukrainy bardzo często potrzebują opieki medycznej. Główny powód to trudy podróży, czyli wyczerpanie, odwodnienie, zasłabnięcia, nadciśnienie, przeziębienie po spędzonych nierzadko kilkudziesięciu godzinach na mrozie. Chełmskie pogotowie co rusz kursuje na granicę w Dorohusku lub odbiera pacjentów z dworca. Wielu też zgłasza się do punktu medycznego przy hali MOSiR (po leki czy zmianę opatrunków na oparzenia lub ropiejące rany, w tym pooperacyjne). Przykład: wymagający wlewów mężczyzna po udarze, który w szpitalu spędził zaledwie jeden dzień. Po tym jak Rosjanie ostrzelali placówkę, razem z innymi pacjentami został w trybie natychmiastowym wypisany ze szpitala. Dostał na drogę reklamówkę leków.

Znaczna część wyjazdów karetek dotyczy jednak dzieci, często malutkich: 2- i 3-letnich z gorączką, silnymi bólami głowy oraz w klatce piersiowej. Kolejny przykład: po południu 2 marca zespół ratownictwa medycznego został wezwany do 5-letniego uchodźcy z utrzymującą się od kilku dni wysoką gorączką. Chłopiec spędził dwie doby w piwnicy, a potem następną w pociągu. Trafił do chełmskiego szpitala.

Policyjna eskorta ukraińskiej karetki

Przeważają chore dzieci, ale i kobiety w zaawansowanej ciąży, w tym bliźniaczej. Przez stres i kilkudniową podróż zaczęły krwawić, pojawiły się skurcze. Tylko w miniony czwartek (3 marca) na granicy ZRM interweniował w tego typu przypadkach 4 razy. Na szczęście żadna z ciężarnych nie urodziła na przejściu, choć było blisko.

W środę wieczorem (2 marca) pogotowie otrzymało zgłoszenie o jadącej w stronę przejścia w Dorohusku ukraińskiej karetce z pacjentką do porodu. Chełmski ZRM miał przejąć ciężarną i przetransportować ją do tutejszego szpitala. Niestety, minęli się na moście. Ukraiński kierowca karetki nie znał drogi, a liczyła się każda minuta. Do pomocy wezwano policjantów z komisariatu w Dorohusku, którzy pełnili akurat służbę w pobliżu przejścia granicznego.

– Z informacji przekazanej dyżurnemu wynikało, że o pomoc zwrócili się do nich wolontariusze, którzy na przejściu granicznym zainteresowali się karetką pogotowia na zagranicznych numerach rejestracyjnych. Jak się okazało, uprzywilejowany pojazd przewoził obywatelkę Ukrainy, u której najprawdopodobniej rozpoczynał się poród. Z uwagi na stan pacjentki i to, że załoga karetki nie znała terenu, policjanci podjęli decyzję o pilotażu pojazdu do placówki medycznej w Chełmie. Sprawna asysta mundurowych pomogła kierującemu bezpiecznie przejechać przez teren powiatu do chełmskiego szpitala. Już na miejscu pacjentka karetki otrzymała specjalistyczną pomoc medyczną – informuje komisarz Ewa Czyż, rzecznik prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.

Kobieta nie urodziła tego dnia, ale z zagrożoną ciążą pozostała na szpitalnym oddziale.

Poruszenie na SOR-ze

Pierwsi chorzy z Ukrainy zostali już przyjęci do szpitala w Chełmie, głównie na oddziały pediatrii i ginekologii. W minioną środę – 2 osoby, w czwartek na oddziałach było już 5, zaś w piątek – 16, z czego 4 to opiekunowie 7 chorych dzieci. Jeden 6-latek trafił na oddział covidowy. Od czwartku widać też wyraźny ruch na SOR-ze. Wielu uchodźców po zaopatrzeniu udaje się jednak w dalszą trasę, jak ranny Ukrainiec, który po opuszczeniu murów szpitala pojechał do Holandii.

Co gorsza, gros pacjentów z Ukrainy stanowiły w ostatnich dniach dzieci onkologiczne. W przypadku 6-latka świeżo po przeszczepie szpiku zapadła decyzja o transporcie do szpitala dziecięcego w Lublinie. Natomiast w nocy z czwartku na piątek lekarze z chełmskiej placówki zaopatrzyli siedmioro dzieci onkologicznych przed ich transportem do Niemiec. (pc)

News will be here