Grad nie chce 78 tys. zł

Mariusz Grad, polityk PO i były prezes spółki Lubelskie Dworce, oświadczył, że nie chce 78 tysięcy zł, które samorządowa firma powinna mu wypłacić tytułem rekompensaty za niepodejmowanie pracy „u konkurencji”. Kontrowersyjne (i kosztowne) zapisy z umów Grada i Henryka Makarewicza (byłego-PSL-owskiego marszałka województwa) ujawniła Fundacja Wolności.


Sęk w tym, że zrzeczenie się pieniędzy, należnych zgodnie z umową, nie jest takie proste. Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego (m.in. w sprawie I PK 603/03, OSNP 2005/3/35 czy III PZP 16/03, OSNP 2004 Nr 7, poz. 116) akt taki powinien mieć kształt formalnej ugody między byłym pracodawcą i pracownikiem objętym zakazem konkurencji.

Jednostronna deklaracja Grada, w dodatku złożona pod wpływem nacisków medialnych nie ma więc żadnej mocy prawnej.

Z kolei radni PiS i analitycy rynku komunikacyjnego wskazują, że zapisy takie w ogóle nie powinny były znaleźć się w umowach szefów Lubelskich Dworców. W istocie bowiem nie można wskazać innych podmiotów, których działalność byłaby bezpośrednią konkurencją dla tej spółki.

Poza Gradem sprawa dotyczy też byłego wiceprezesa Henryka Makarewicza, który przez pół roku ma otrzymywać z tego samego tytułu po 10 tys. zł miesięcznie. Ten jednak nie wypowiedział się na razie, czy przysługujące mu pieniądze weźmie. Należy mu się też 10 tys. zł odprawy. Z kolei Grad wziął już 11 807,36 zł za nie wykorzystane urlopy.

Wraz z ukończeniem przez władze Lublina budowy nowego dworca metropolitalnego Lubelskie Dworce faktycznie stracą przedmiot swojej podstawowej działalności. Pozostanie im niemal wyłącznie zarządzenie pozostającymi w gestii spółki terenami – przede wszystkim na Podzamczu.

Zarząd Województwa nie podjął jeszcze decyzji, czy w tej sytuacji ich po prostu nie sprzeda. Być może to dopiero ucięłoby problem intratnych synekur przynajmniej w tej jednej spółce samorządowej…

TAK

News will be here