49-latka wspólnie ze swoimi pomocnikami siała grozę na Bursakach w Lublinie. Po trzech latach poszukiwań w końcu dopadli ją stróże prawa.
Kobieta ma na sumieniu napad na przystanku autobusowym przy al. Spółdzielczości Pracy.
Wraz z kolegami zaatakowała dwóch przechodniów. Bandyci swoje ofiary uderzali trzonkiem od siekiery, kopali. Pokrzywdzeni stracili portfele i plecaki z pieniędzmi, telefonami i kartami bankomatowymi.
Na początku wpadli członkowie bandy. Ich szefowa długo się ukrywała. Sądziła, że policja już o niej zapomniała. Kiedy zaczęła kontaktować się z rodziną, została ujęta. Teraz może powędrować za kratki nawet na 15 lat. LL