Elżbieta Pendrak, przewodnicząca Rady Osiedla Słoneczne, ma żal do chełmskich urzędników. Jej zdaniem rewitalizacja parku miejskiego to dewastacja. – Park został przewrócony do góry nogami. Jak można było zdewastować tak piękną zieleń? – pytała E. Pendrak, pokazując radnym zdjęcia po wycince drzew. Urzędnicy uznali tę opinię za subiektywną i zapewniali, że po rewitalizacji park będzie wizytówką miasta.
Park miejski jest zamknięty, bo trwa tam rewitalizacja. Z inwestycją tą było pod górkę. Po tym, jak zerwano umowę z lubelską firmą, która pierwotnie realizowała zadanie, chełmscy urzędnicy wyłonili kolejnego wykonawcę do kontynuacji prac w parku. O zabranie głosu w sprawie całego przedsięwzięcia poprosiła na komisji rodziny, zdrowia i ochrony środowiska Elżbieta Pendrak, przewodnicząca Rady Osiedla Słoneczne.
Poinformowała najpierw, że przez 35 lat pracy zawodowej nadzorowała chełmską gospodarkę wodno-ściekową, odpadową, a także utrzymanie zieleni. Powiedziała, że po tym, jak lubelska firma opuściła park, wybrała się tam na spacer i – jak nigdy nie używa wulgaryzmów – tym razem tylko takie słowa cisnęły się jej na usta.
– W życiu nie widziałam, aby ktoś tak zdewastował piękną zieleń w tak starym parku, który przez pokolenia był oczkiem w głowie miasta – mówiła rozgoryczona E. Pendrak. – Drzewa były wycinane tak zwaną metodą leśną, czyli podcinano pień od dołu i kładziono drzewo tak, że obok inne drzewa zostały mocno uszkodzone i połamane. Park został przewrócony do góry nogami. Przestały istnieć drzewa, szczególnie w starej części parku i nie bardzo wiem, dlaczego, bo nie wszystkie należało wycinać.
Nie rozumiem, dlaczego tak zdewastowano trawę. Przecież to wszystko można było zachować, jednocześnie wytyczając nowe ścieżki zgodnie z projektem. Uszkodzono systemy korzeniowe drzew podczas kopania wykopów pod instalację elektryczną. Można byłoby tego uniknąć, gdyby robiono to fachowo „przeciskiem” lub przewiertem pod korzeniami. Nie wiem, po co tak szerokie aleje w parku. Nie wiem też, po co zniszczono też ten piękny, ogromny trawnik w widokiem na kościół, dzieląc go na cztery części.
Opowiadając o tym, przewodnicząca Pendrak wyświetlała radnym zdjęcia, przedstawiające park przed pracami i w ich trakcie, gdy miejsce to rzeczywiście wyglądało jak pobojowisko. E. Pendrak nie kryła swojego oburzenia, zarzucając urzędnikom, że zostawili park wykonawcy, dając mu wolną rękę.
– Park to są drzewa, krzewy, trawa, a wpuściliście państwo do jego rewitalizacji firmę drogową, samochodową i brukarską – oznajmiła E. Pendrak. – Dla mnie to niedopuszczalne, bo powinna się tym zająć firma specjalistyczna, ogrodnicza, ewentualnie dendrologiczna, dysponująca odpowiednim sprzętem i wiedzą. Zniszczono układ historyczno-krajobrazowy parku. Mam ogromną pretensję do panów (urzędników – przyp. red.), że dopuściliście się w takiej formie do zniszczenia tego miejsca.
Przewodnicząca Pendrak stwierdziła jeszcze, że dyrektor Departamentu Komunalnego UM Chełm jest chyba jedynym w historii miasta, który odesłał młodzież gotową sadzić drzewa.
– Pan powiedział młodzieży z rady miasta Chełma, że w mieście nie ma na to miejsca, a ja nie będę pana o to pytać, tylko na osiedlu Słoneczne znajdę miejsce i posadzę drzewa razem z młodzieżą – oznajmiła E. Pendrak.
Ziemowit Nowosad, dyrektor Departamentu Komunalnego UM Chełm, odparł, że nie zgłosiła się do niego młodzież w tej sprawie i do departamentu nie wpłynęło też żadne pismo.
Wystąpienie przewodniczącej Pendrak było emocjonalne, ale radni nie podjęli jednak dyskusji w tej sprawie. Z uwagami E. Pendrak nie zgodził się Radosław Wnuk, dyrektor Departamentu Architektury, Geodezji i Inwestycji UM Chełm, uznając je za jej „subiektywną, apokaliptyczną opinię”. Oznajmił, że obecnie park to plac budowy, a wykonanie chodników wymaga wielu robót z wykorzystaniem „sprzętu transportującego”.
– Na każde wycięte drzewo mamy stosowną decyzję – zapewniał dyrektor Wnuk. – Każde drzewo było poddane oględzinom nie tylko urzędników marszałka, ale i urzędu miasta. To nieprawda, że wykonawca sam sobie decydował, bo wszystko było robione w uzgodnieniu z zamawiającym i na podstawie dokumentacji. Wycięto 66 drzew, co stanowi niewiele ponad pięć procent całego drzewostanu. To nie tak, że park został zdewastowany i nic z niego nie zostanie. Co do trawników, czy one powinny być całe, czy przecięte alejkami, to traktuję to jako prywatną opinię pani Pendrak. Projekt parku był opiniowany i spotkał się z pozytywnym odbiorem.
Podjęliśmy się tych prac mając na uwadze, że ewentualne negatywne skutki będą dużo mniejsze niż korzyści, które rewitalizacja przyniesie. Przedstawione zdjęcia przed rewitalizacją robione były wiosną, kiedy zieleń jest soczysta, a ta apokaliptyczna wizja pokazana na zdjęciach wykonanych na przełomie stycznia i lutego w trakcie rewitalizacji, gdy wszystko jest w odcieniach szarości sprawia, że odbiór jest taki, jaki jest. Mnie też się to nie podobało. Proponuję poczekać na efekty końcowe. Zapraszam do parku wiosną przyszłego roku. Będzie odbudowana murawa, dokonane nasadzenia zastępcze. Proszę być dobrej myśli, bo ten park będzie wizytówką miasta po rewitalizacji.
Dyrektor Wnuk wyliczył, że nowe nasadzenia obejmują: prawie 18 tys. sztuk krzewów liściastych, 50 sztuk drzew iglastych, 33 tys. sadzonek roślin okrywowych. „Trawniki dywanowe” mają obejmować 5,5 ha parku. Nie przekonało to przewodniczącej Pendrak, która odparła, że w przyrodzie pewnych rzeczy nie da się już odtworzyć, park nie będzie już taki sam, a nowe nasadzenia osiągną swój wiek wtedy, gdy nas już nie będzie na świecie.
– Z prawdziwą przyjemnością słuchało się pani Pendrak, jest pani wielkim fachowcem i wyrazy uznania dla pani, ale wierzę, że efekt końcowy w parku będzie piękny i będziemy zadowoleni – stwierdziła na zakończenie radna Elżbieta Ćwir. – Wystąpienie dyrektora uspokoiło nas, bo gdybyśmy poprzestali na tym, co zobaczyliśmy na przedstawionych slajdach, to kolokwialnie mówiąc – byłoby załamanie. (mo)