Kat zwierząt z sąsiedztwa

We wsi ktoś w bestialski sposób dokonuje egzekucji na bezbronnych czworonogach. Ludzie podejrzewają, kto stoi za morderstwami ich pupili, ale boją się odezwać. Czy po ujawnieniu w niedzielę rano kolejnej zbrodni mieszkańcy przerwą milczenie?

W sobotę (9 grudnia) w Leśniowicach zaginął kolejny pies. Domowy, kochany przez całą rodzinę, nie miał w zwyczaju uciekać.
– W niedzielę rano znaleźliśmy jego ciało w rowie. Miał wybałuszone oczy, wywalony język i ślady na tułowiu, jakby po uderzeniu. Jestem pewna, że został zamordowany. Dzień wcześniej sąsiad widział, jak pewien człowiek go wabił, a następnego rana nasza psina już nie żyła. Policjanci przyjechali na interwencję, ale na tym się skończyło – opowiada kobieta.
O zaginięciach i bestialskich zabójstwach wiejskich psów mówi się od lat. Jakiś czas temu przekonała się o tym Jolanta Harmata, radna gminy Leśniowice. Z trudem opowiada o koszmarze, który spotkał jej psa. Zwierzę najpierw zostało schwytane we wnyki, a potem ktoś je skatował. Pies był w tak tragicznym stanie, że weterynarzowi pozostało już tylko go uśpić.
– To był straszny widok, ktoś zmaltretował naszego psa – opowiada radna. – Jego obrażenia wskazywały na to, że był bity jakimś tępym narzędziem. Nie udało się go uratować. Takie bestialstwo nie mieści się w głowie. Ciężko to przeżyliśmy. Sprawa zgłoszona była na policji, ale została umorzona.
Mariusz Kluziak ze Stowarzyszenia Chełmska Straż Ochrony Zwierząt potwierdza, że zwierzęta są uśmiercane. Zgłoszenia o kolejnych przypadkach docierają do straży zarówno z Leśniowic, jak i innych gmin powiatu chełmskiego.
– Kilka lat temu ktoś zastrzelił dwa psy w gminie Leśniowice. W ich głowach znaleźliśmy śrut. Niedawno mieliśmy nietypowy sygnał z Wierzbicy. Kobieta zgłosiła, że jej psy miały zostać odwiezione do schroniska, ale tam nie trafiły. Było zawiadomienie na policji w tej sprawie, ale nie znaleziono świadków i postępowanie umorzono – mówi Kluziak. – Często docierają do nas sygnały, że gdzieś zostały zabite psy. Ale takie sprawy są zazwyczaj umarzane, bo osoby, które coś wiedzą, świadkowie, nie chcą zeznawać. A proceder zabijania psów istnieje, nie mam co do tego wątpliwości. Odbywa się to wtedy, gdy ktoś chce się pozbyć zwierzęcia. Wałęsające się psy są też zabijane przez myśliwych – dodaje.
Mieszkańcy Leśniowic podejrzewają, kto może stać za tymi zbrodniami. Jak mówią, od wiosny przypadki zaginięcia psów się nasiliły. Dziwnym trafem najpierw były widziane w towarzystwie jednego z mieszkańców wsi (miał je wabić), a dzień później truchła odnajdywano w okolicy jego posesji (części zaginionych psów do dziś nie odnaleziono, ludzie podejrzewają, że zostały zakopane). Niektórzy widzieli też, jak mężczyzna jedzie samochodem, a na widok biegnącego pieska, zwalnia i z impetem uderza czworonoga drzwiami. Zwierzę kona na jezdni. Mimo to ludzie milczą. – Na wsi jest inaczej. Żyjemy tu obok siebie. Ludzie boją się zemsty i nic nie zgłaszają policji. Nie jestem jednak w stanie podarować zabójstwa mojego psa – mówi rozżalona mieszkanka Leśniowic, która w niedzielę znalazła zwłoki pupila. Kobieta zapowiada, że po wykonaniu obdukcji i potwierdzeniu u weterynarza, iż zwierzę zmarło na skutek działania osób trzecich, złoży zawiadomienie o przestępstwie. (pc, mo)

News will be here