Katastrofy już tam były

Podziemne korytarze kredowe na starówce to unikalny na skalę europejską zabytek. Ale trzeba o niego odpowiednio zadbać. W przeszłości zdarzały się już tam katastrofy budowlane.

Całkowite zamknięcie placu Łuczkowskiego dla ruchu kołowego chełmscy urzędnicy zapowiedzieli pod koniec grudnia ub.r. Argumentują, że samochody są zagrożeniem dla zabytkowych podziemi kredowych rozciągających się pod „starówką”. Obecnie wielu kierowców nie respektuje zakazu wjazdu na plac Łuczkowskiego. Dniem i nocą kursują tam auta a kierowców nie zniechęcają całkiem częste w tej okolicy patrole straży miejskiej czy policji. Wychodzą z założenia, że i tym razem uda się przemknąć bez mandatu. Mało kto zdaje sobie sprawę, że podziemia są nadmiernie obciążone.

Złoża kredy mieszkańcy eksploatowali od średniowiecza. Chełmianie sprzedawali kredę na potęgę, a żeby ją pozyskać byli w stanie nawet podkopać swoje domy. Gdy w XIX wieku chodniki zaczęły się zapadać, zakazano eksploatacji. Pozostał nam cenny na miarę Europy zabytek. Ale oprócz walorów turystycznych ważne są też względy bezpieczeństwa. Nie wszyscy wiedzą, że w przeszłości zdarzały się na starówce katastrofy budowlane, tj. groźne zapadliska. W 1965 roku zapadł się odcinek ulicy Lubelskiej i ściana kamienicy.

– Władze zdecydowały wtedy o przeprowadzeniu szczegółowych prac zabezpieczających lochy – mówi Andrzej Bronicki, archeolog z Muzeum Ziemi Chełmskiej. – Prace te wykonywała ekipa górników z Przedsiębiorstwa Robót Górniczych w Mysłowicach.

W latach 70. ub.r. doszło do kolejnego wypadku. Jeden z korytarzy zawalił się pod naciskiem ciężarówki. Znowu wykonano prace wykopaliskowe.

– Przeprowadzono wtedy badania, w wyniku których zlokalizowano w dwóch miejscach nieznane dotąd wyrobiska – mówi Bronicki. – Podczas ówczesnych prac część wyrobisk ze względów bezpieczeństwa zasypano, inne zabezpieczono i wzmocniono. Jednak nie oznacza to, że nie ma jeszcze innych komór, które nie zostały zabezpieczone.

A. Bronicki słyszał o jeszcze jednym incydencie. Do wyrobiska miał się też zapaść słup stojący na starówce. Kilkanaście lat temu plac Łuczkowskiego został przebudowany. Jakiś czas temu w centralnym miejscu odsłonięto zabytkowe piwnice. Widoczną przez pancerną szybę ekspozycję przygotowywała m.in. Teresa Mazurek z Muzeum Ziemi Chełmskiej.

– Miałam wtedy okazję wielokrotnie wizytować tę część podziemi i bardzo zaniepokoił mnie fakt, że mury się sypią, a do tego przesiąkają do nich wody powierzchniowe – mówi T. Mazurek. – Wstrząsy powodowane przez samochody z pewnością oddziałują na stan murów. Są one zabezpieczone za pomocą konstrukcji z betonowej płyty, stanowiącej nawierzchnię centralnej części placu.

Nie tak dawno, jakieś dwa lata temu, od strony „Wysokiej Górki” również utworzyło się zapadlisko. Nie przypadkiem miało kształt owalny, bo w tej części znajdowała się prawdopodobnie studnia. Wylano to betonem, utwardzono i ułożono kostkę. Na razie się to trzyma, ale jak długo tak pozostanie? To niezwykle ważne, aby chronić podziemia – zarówno ze względu na ich wielką wartość historyczną, turystyczną, ale też ze względu na bezpieczeństwo w tej części miasta.

T. Mazurek opracowała jakiś czas temu koncepcję adaptacji piwnic, włączoną do miejskiego programu rewitalizacji.

– Piwnice w tej części miasta po to zostały oczyszczone, aby je wreszcie połączyć z turystyczną trasą – zwraca uwagę T. Mazurek. – Byłoby dobrze, aby udostępnić tę część do zwiedzania. Najważniejsze jednak, aby stan zabytków był sprawdzony. (mo)

News will be here