Kłopoty kadrowe przyczyną klęski

KRYSZTAŁ WERBKOWICE – WŁODAWIANKA WŁODAWA 13:0 (5:0)


1:0 – Omański (11), 2:0 – Rybka (21), 3:0 – Rybka (36), 4:0 – Rybka (39), 5:0 – Nieradko (43), 6:0 – Rybka (47), 7:0 – Rybka (64), 8:0 – Rybka (66), 9:0 – Omański (68), 10:0 – Rybka (69), 11:0 – Mulawa (79), 12:0 – Rybka (86), 13:0 – Nieradko (89).

WŁODAWIANKA: Paszkiewicz – Kwiatkowski, Czarnota, Kawalec, Walko, Misiura, Woch, Kosowski, Pacek, Magdysh.

Tak wysoko Włodawianka w czwartej lidze jeszcze nie przegrała. Ale nic dziwnego, skoro na przedmeczową zbiórkę przyszło zaledwie dziewięciu zawodników. – Uznaliśmy, że mimo wszystko jedziemy i gramy po sportowemu do samego końca – powiedział po meczu trener włodawskiej drużyny, Mirosław Kosowski, który też założył piłkarski strój i mimo 52 lat wybiegł na boisko, by pomóc swoim podopiecznym.

– Niestety, ale mamy olbrzymie problemy kadrowe. Zawodnicy pracują, mają inne obowiązki, do tego dochodzą choroby i dlatego do Werbkowic udaliśmy się w mocno okrojonym składzie. W dodatku w drugiej połowie Kacper Czarnota dostał drugą żółtą i czerwoną kartkę, a więc musiał udać się do szatni. Z kolei Piotr Pacek doznał kontuzji i też zszedł z boiska. Kończyliśmy spotkanie w ośmiu – wyjaśnia szkoleniowiec.

Nic dziwnego, że Kryształ strzelał gola za golem. Sam Stanisław Rybka aż ośmiokrotnie pokonał Macieja Paszkiewicza. W sumie gospodarze zaaplikowali włodawskiej drużynie trzynaście bramek! – Biorąc pod uwagę to, w jakim składzie pojechaliśmy, końcowy wynik jest sprawą drugorzędną. Najważniejsze, że do końca zachowaliśmy się po sportowemu, chcieliśmy zagrać, a nie oddawać walkowera.

Równie dobrze po trzecim golu mogliśmy symulować kontuzje, zdekompletować zespół i zejść z boiska. Wtedy byłby walkower 0:3. W piłce nożnej nie o to jednak chodzi. Kolejna ważna rzecz jest taka, że osiągnęliśmy założony cel, czyli utrzymaliśmy się w czwartej lidze. Wiele klubów się z nią żegna, my natomiast dalej w niej będziemy grać – podkreśla szkoleniowiec Włodawianki.

Zespół z Włodawy w Werbkowicach mógł pokusić się o honorowego gola. W samej końcówce z rzutu wolnego bardzo groźnie uderzał… trener Kosowski. – Oddałem strzał, po którym bramkarz odbił piłkę, ta jeszcze dotknęła poprzeczki i wyszła na rzut rożny. To była jedyna nasza okazja w tym spotkaniu – podkreśla szkoleniowiec Włodawianki.

Zdaniem Kosowskiego, to co wydarzyło się w Werbkowicach jest też sygnałem, że w drużynie potrzebne są duże zmiany kadrowe. – Kolejny sezon w czwartej lidze będzie bardzo ciężki, spadnie więcej drużyn i na pewno musimy się wzmocnić, by się w niej utrzymać. Myślę, że taki mecz, jak ten z Kryształem, był potrzebny, żeby zobaczyć, w jakim miejscu jest ta drużyna – dodał.

Mirosław Kosowski jeszcze nie zdecydował, czy w nowym sezonie poprowadzi Włodawiankę, która zakończyła rozgrywki na dziesiątym miejscu. Jak sam powiedział, decyzję podejmie w ciągu najbliższych kilku dni. (d)

News will be here