Kłują nie za darmo

Chociaż za każdym podany zastrzyk punkty szczepień dostają określoną kwotę od Narodowego Funduszu Zdrowia, to pracownicy, którzy fizycznie wykonują szczepienia, dodatkowych gratyfikacji nie otrzymują. Na razie robią to w ramach swoich obowiązków.

Największe punkty szczepień w Chełmie obsługują szpital i Miejski Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej, który oprócz punktów przy Wojsławickiej i Połanieckiej prowadzi masowy punkt szczepień w miejskiej hali. Dziennie wykonują one do nawet kilkuset szczepień. A za każdy podany zastrzyk Narodowy Fundusz Zdrowia wypłaca szpitalowi i MSPZOZ po kilkadziesiąt złotych. Nic dziwnego, że kierownicy placówek zachęcają do zgłaszania się na szczepienia, bo taka masowa akcja to dobry sposób na podreperowanie budżetów. Ale pracownicy punktów nie dostają w związku z tym żadnej dodatkowej gratyfikacji.

– Faktycznie pracują w ramach swoich umów o pracę – przyznaje Mariusz Żabiński, dyrektor MSPZOZ. – Musieliśmy zrobić pewne przesunięcia kadrowe a także zatrudnić dodatkowo kilka osób, bo nie udałoby się nam obsłużyć punktów szczepień własnymi siłami.

W MSPZOZ jest pięć zespołów do szczepień. Każdy z nich liczy dwie osoby. Punkty wspomagają także lekarze, którzy czuwają na miejscu, przeprowadzają badania i kwalifikują do podania preparatów. Podobno mogą liczyć na specjalną premię za swoja pracę. Ale o tym dyrektor mówić nie chce. – To już wewnętrzne ustalenia miedzy placówka a pracownikami – mówi.

Dodatki za szczepienia dostaną prawdopodobnie także zespoły pracujące w chełmskim szpitalu. Tam także wykonują oni swoje zadania w ramach umów o pracę, ale dyrekcja planuje nagrodzić ich za to, że muszą sprostać nowym obowiązkom. I podobnie jak w MSPZOZ nie wiadomo, kiedy i ile dostaną za setki wykonywanych zastrzyków. (bf)

News will be here