Kobietą być… w samorządzie

Nie jest ważne, czy kobieta jest wójtem, czy zwykłym mieszkańcem gminy. My wszystkie mamy role do spełnienia w naszych społecznościach – mówi Krystyna Deniusz-Rosiak, wójt gminy Dubienka i jedna z niewielu kobiet-włodarzy w powiecie chełmskim.

Nowy Tydzień: Co to znaczy „być kobietą” w świecie zdominowanym przez mężczyzn?

Krystyna Deniusz-Rosiak: Populacja kobiet stanowi większość ludności w naszym kraju. Większość kobiet posiada kompetencje i umiejętności do zajmowania stanowisk zarówno w sferze publicznej, jak i w biznesie. Ale w otaczającym nas świecie znaczenie roli kobiety sprowadza się najczęściej do określeń: kobieta-żona, kobieta-matka, kobieta zajmująca się domem… powszechnie określana mianem kury domowej. W świecie mężczyzn wymaga się od nas więcej, lepiej, szybciej, dokładniej etc. I tylko my potrafimy temu sprostać. Mężczyźni są chyba za słabi, skoro stawiają takie wymagania tylko przed kobietami. W związku z tym – kobiety na stanowiska!

– Co to znaczy „być kobietą” w samorządzie?

– Bardzo często kobiety, będąc lepiej wykształcone niż mężczyźni, nie mają łatwo na rynku pracy. Kobiety – wójtowie – pracujące w samorządzie w pierwszej kolejności stawiają na wykształcenie pracowników gminy i zdobywanie dodatkowych kwalifikacji. To jakby nasze pierwsze zadanie, które bezpośrednio wpływa na zmianę wizerunku gminy. Staramy się, w miarę możliwości, aby nasi pracownicy godnie zarabiali, aby ogrom obowiązków nałożonych na nich nie był ponad ich siły. Mimo stereotypu, że w gminach pracownicy nic nie robią, prawdą jest, że ogrom prac nałożonych na gminy jest przynajmniej dwukrotnie większy niż moce przerobowe pracowników.

Kolejnym ważnym zadaniem dla kobiet samorządowych jest aktywizacja wszystkich kobiet. Sposobem na zaangażowanie ich w pracę na rzecz lokalnej społeczności, a tym samym na „pobudzenie” swoich ambicji, jest udział w organizacji imprez kulturalnych np. festynów czy tworzenie klubów dla mieszkańców itp.

– Generalnie kobiet w samorządzie jest mało. Czy są traktowane tak samo jak mężczyźni czy muszą walczyć o pozycję i należny im szacunek?

– Na pewno jest mało kobiet w samorządach i bardzo nad tym ubolewam. Kobiety widzą gminy w innych kategoriach niż mężczyźni. My najpierw patrzymy na dany problem sercem i oczami, a dopiero potem zaczynamy zastanawiać się skąd wziąć pieniądze, czyli najpierw widzimy problem człowieka, a dopiero później szukamy pieniędzy na realizację. Żeby zaistnieć w samorządzie i czuć się na równi z mężczyznami, każda z nas musiała na pewno w mniejszym czy większym stopniu walczyć o pozycję i szacunek, ale myślę, że nie przyniosło nam to ujmy, że walczyłyśmy o to. Po prostu pokazałyśmy, że jesteśmy godnymi przeciwnikami dla mężczyzn, że z nami trzeba się liczyć, bo w samorządowych kręgach nie jesteśmy kobietami, ale jesteśmy pełnoprawnymi wójtami.

– Czy, będąc kobietą wójt, zetknęła się Pani z przejawami mizoginii, niechęcią lub dyskryminacją ze względu na płeć?

– Myślę, że jak każda kobieta wójt, szłyśmy do samorządu z nastawieniem, że jesteśmy równe mężczyznom. Dyskryminacji czy niechęci ze względu na płeć nie odczułam, a nawet jak ktoś chciał mi taką niechęć okazać, to robił to tak nieudolnie, że nie zauważyłam tego. Zdarzyło się, że ktoś chciał mi zrobić przykrość czy zdenerwować mnie, ale ludzi tego pokroju traktuję jako zło konieczne. Ryzyko zawodowe.

– Czy bycie kobietą pomaga czy przeszkadza w piastowaniu urzędu?

– Bycie kobietą w samorządzie mnie osobiście nie przeszkadza. Uważam, że jest to mój atut, gdyż innymi oczami patrzę na całą gminę niż mężczyźni. Stawiam na rozwój dzieci, na pomoc potrzebującym, ale też na wygląd gminy, jej potrzeby nie tylko materialne, ale i kulturowe i wizerunkowe.

– Czy zdarza się Pani korzystać z tzw. kobiecych sztuczek przy załatwianiu interesów gminy?

– Ci, którzy mnie znają osobiście, wiedzą, że nie jestem „sex bombą” z wyglądu, więc interesy załatwiam profesjonalizmem i rozumem. Myślę, że mieszkańcy przeboleją moje ewentualne braki, a docenią wytrwałość i upór w dążeniu do większego dobra gminy.

– Dziękujemy za rozmowę. (not. pc)

News will be here