Kupić węgiel czy leki?

Węgiel podrożał dwukrotnie w porównaniu z tym, co było przed rokiem, a jego ceny wciąż idą w górę. Nie wszystkich będzie stać, aby rozpalić nim w piecu i wielu stanie przed dramatycznymi dylematami. – Tak trudnej sytuacji na rynku węgla jeszcze nie było – przyznaje Małgorzata Buczek z jednego z chełmskich składów opału.

Dla wielu mieszkańców Chełma i okolic, gdzie średnie zarobki są wciąż dużo niższe w porównaniu z tymi w innych częściach kraju, zakup węgla na zimę będzie ogromnym finansowym obciążeniem. Ci, którzy mają za co, kupują węgiel na zapas. Obawiają się, że potem będzie jeszcze drożej. Bo ceny węgla rosną i nie wiadomo, kiedy wyhamują. Są tacy, którzy kupują węgiel na raty. Niektórzy kupują po „trochę”, np. przyjeżdżają do składu po jeden worek węgla. Wielu jeszcze nie zaopatrzyło się w opał na zimę.

Są zdezorientowani, bo nikt nie przewidział, że ceny węgla pójdą o sto procent w górę w porównaniu z tym, co było przed rokiem. Ludzie dzwonią do składów opałów i porównują ceny opału, ale w Chełmie i okolicy są one zbliżone. Małgorzata Buczek, która wraz z mężem od wielu lat prowadzi skład opału w Chełmie, mówi, że po raz pierwszy jest aż tak niepokojąca sytuacja na rynku węgla. Robią, co mogą, aby zdobyć węgiel i mieć go w ofercie sprzedaży. W wakacje jeden z dostawców nie był w stanie zrealizować ich zamówienia i dostarczyć węgla, choć już dokonano przedpłaty.

Zdarza się, że w kolejce za „groszkiem” w Bogdance trzeba stać tydzień. Groszek z Bogdanki jest więc obecnie dostępny w składzie opału pana Jarosława i Małgorzaty Buczek. Kosztuje 950 zł za tonę, ale i na niego też są już wprowadzone limity sprzedaży w kopalni. Mniejsza dostępność jest też w przypadku pelletu – 1100 zł za tonę (zdrożał o 30-40 proc. w porównaniu z tym, co było przed rokiem), bo w znacznej mierze jest on przeznaczany na eksport, np. do Chin. W składzie państwa Buczek jest też węgiel syberyjski, ale też dużo droższy niż przed rokiem, bo też „w limicie”.

Z kolei nie ma węgla ze śląskich kopalń. Pani Małgorzata mówi, że wcześniej też się to zdarzało, ale nie na taką skalę. Zapytana o to, co odpowiada klientom zelektryzowanym tak wysokimi cenami węgla, przypomina, że to nie zależy przecież od składów prowadzących sprzedaż. Ceny kształtuje wolny rynek, a epidemia namieszała także w światowej branży opałowej.

– Nie pamiętamy jeszcze tak niepokojącej sytuacji z dostępnością i cenami węgla – mówi M. Buczek. – Niektórzy klienci mówią, że przyjdzie im wybierać: kupić leki czy węgiel. Może to prowadzić do różnych dramatycznych sytuacji. Część klientów jeszcze czeka na rozwój sytuacji, ale wygląda na to, że węgiel będzie jeszcze drożał. W efekcie może być tak, że ludzie będą palili w piecach także tym, co niedozwolone, a przez to możemy mieć do czynienia z jeszcze większym problemem smogu.

Cena za tonę ekogorszku waha się od 1100 zł do 1300 zł, a w workach kosztuje on 1450 zł. Za tonę węgla – orzech należy zapłacić od 1300 zł wzwyż. Tzw. kostka to koszt rzędu 1450 zł. Tańszy jest groszek z Bogdanki – 950 zł. W zależności od metrażu domu, technologii pieca tegoroczny sezon grzewczy może kosztować nawet 6-7 tys. zł. Ale prognozy dla tych, co opalają domy gazem też nie są optymistyczne. Najgorsze, że te wszystkie wyższe ceny nie idą w parze z podwyżkami pensji. (mo)

News will be here