Laury z toru i gór

Sławek Kaźmierak (na zdjęciu u góry z prawej) sięgnął w Małastowie po pierwsze tegoroczne podium GSMP

W pierwszy letni weekend sypnęło pucharami dla lubelskich kierowców rywalizujących w rallycrossie i wyścigach górskich. Po najwyższe trofea sięgnęli Piotr Budzyński (A. Lubelski) oraz Rafał Berdys (A. Rzemieślnik) – uczestnicy IV rundy Oponeo Mistrzostw Polski Rallycross rozegranej na torze w Toruniu. Z kolei najniższy stopień podium w Górskich Samochodowych Mistrzostwach Polski podczas 6. Wyścigu Górskiego Magura Małastowska (III i IV runda) dwukrotnie zaliczył Sławomir Kaźmierak (A. Lubelski).


Piotr Budzyński jest w tym roku niepokonany w Toruniu – w drugim starcie ponownie nie dał szans czterdziestu innym seicento na torze. Najpierw wygrał kwalifikacje, zwyciężając aż w trzech biegach, jeden kończąc na 15 pozycji po drobnym błędzie, zakończonym chwilowym wyjazdem na grząską część toru i związaną z tym stratą kilku sekund. Kolejne starty Budzyńskiego poszły już planowo i gładko: w półfinale nie miał sobie równych, uzyskując m. in. najlepszy czas okrążenia, a chwilę później równie świetnie wypadł w decydującej próbie klasy SC Cup. Po niepowodzeniu w III rundzie spory zastrzyk punktowy zwiększył szanse naszego kierowcy na sukces w wynikach całego sezonu – do prowadzącego Łukasza Grzybowskiego (A. Polski) odrobił 9 punktów i obecnie jego strata wynosi już tylko 7 „oczek”.

Mocne uderzenie w rywala po zamieszaniu w trzeciej kwalifikacji oznaczało pełne ręce roboty dla serwisantów auta Rafała Berdysa, usiłujących przed niedzielną częścią zawodów doprowadzić do używalności suzuki swift. Kwalifikacje kraśniczanin ostatecznie ukończył na 4. pozycji w grupie SN i drugiej w klasie SN-1600. W półfinale grupy pokonał wszystkich rywali, a w finale, mimo kilku błędów i ciągle nie do końca dobrze prowadzącego się auta, wywalczył trzecie miejsce, do ostatnich metrów zaciekle walcząc o drugą lokatę z liderem punktacji Damianem Litwinowiczem (A. Wielkopolski). Dzięki znakomitej postawie w Toruniu Rafał awansował w rankingu sezonu na drugie miejsce. Z kolei w finałowym biegu klasy po raz pierwszy w tym roku okazał się najszybszy, co umocniło go na szczycie tabeli mistrzostw.

Paweł Hurko (A. Chełmski) tym razem zakończył walkę w klasie SC Cup na etapie kwalifikacji. Pierwsze trzy biegi pojechał dobrze, plasując się na 14. (drobne problemy z elektroniką), 11. i 9. miejscu. W ostatniej próbie w ścisku na zakręcie został bezpardonowo wypchnięty przez rywali na opony. W trakcie ratowania się przed uderzeniem seicento wykonało obrót i zanim Paweł ponownie wrócił do walki, uciekło ponad 10 sekund. Strata, mimo zaciekłej pogoni, okazała się nie do obrobienia. Marnym pocieszeniem były kary dla winowajców zdarzenia. W efekcie dopiero 32. miejsce zaważyło o tym, że Hurko nie znalazł się w czołowej dwunastce kierowców premiowanej startem w półfinałach (15. miejsce). Mimo niepowodzenia utrzymał siódmą lokatę w punktacji klasy seicento.

Górale wypadli nieco gorzej niż rallycrossowcy, bowiem z dwóch naszych zawodników tylko Sławomir Kaźmierak zdołał sięgnąć po puchary. Kierowca hondy civic rywalizował z Gabrielem Kubitem (honda integra) i Michałem Tochowiczem (skoda fabia) o prymat w klasie E1-2000. Wspomniana trójka utworzyła również szpicę wprowadzonej w tym roku w GSMP klasyfikacji generalnej aut z napędem na jedną oś (4×2). Kaźmierak w obydwu rundach ukończył zmagania na trzecich miejscach. Widoczna poprawa tempa jazdy to m.in. zasługa dopracowania ustawień zawieszenia, które mocno dało się we znaki Sławkowi na inauguracji sezonu w Załużu; civic nadal nieco ustępuje wyścigówkom rywali mocą i wagą.

Paweł Wójtowicz (A. Wschodni) zameldował się na mecie tylko w sobotę, na piątym, przedostatnim miejscu w klasie SC+3500, zdominowanej ponownie przez zwycięzcę obydwu rund w klasyfikacji generalnej – Szymona Łukaszczyka. Porsche 944 naszego zawodnika trapiły poważne problemy z przegrzewającym się silnikiem. W pierwszy, chłodniejszy dzień Paweł jakoś doprowadził wyścigówkę do mety, jednak w upalną niedzielę musiał zrezygnować z dalszej jazdy już na drugim podjeździe treningowym, w obawie o zniszczenie jednostki napędowej. Nasz kierowca przyznał, że chciałby jak najszybciej zapomnieć o weekendzie w Beskidzie Niskim.

Łukasz Głowacki

News will be here