Mały Wiedeń

Galeria w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego , w której odbywał się wykład, także i tym razem wypełniła się słuchaczami niemal do ostatniego miejsce

Za nami kolejny wykład z cyklu „700 lat miasta Lublina – spotkania z historią”, organizowany przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną im. Hieronima Łopacińskiego, w ramach obchodów przypadającego na przyszły rok lubelskiego jubileuszu. Tym razem o Lublinie w czasie I wojny światowej opowiadał historyk, wybitny uczony profesor Jan Lewandowski z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.

 
Czwartkowy wykład prof. Jana Lewandowskiego obejmował najkrótszy, bo zaledwie czteroletni, okres historii Lublina spośród wszystkich wcześniej omawianych w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego.
– Historycy niekoniecznie mierzą czas latami, ale wydarzeniami. W ciągu tych niewielu lat – czterech – czas niesamowicie przyśpieszył. Wydarzeń jest wiele, ważnych, ciekawych, a czasami symbolicznych – mówił na początku wykładu prof. Jan Lewandowski. O najważniejszych opowiedział licznie przybyłym gościom.
Okres I wojny światowej w Lublinie prof. Lewandowski podzielił na dwa wyraźne okresy: pierwszy rok wojny, będący kontynuacją panowania rosyjskiego, oczywiście już w zmienionych przez wybuch wojny warunkach, oraz trzy lata okupacji austriacko-węgierskiej, zakończone w listopadzie 1918 roku, odzyskaniem niepodległości po 123 latach niewoli.
– Przed wybuchem wojny Lublin liczył 80 060 osób w granicach administracyjnych, które obejmowały zaledwie 872 hektary. Pod względem wyznaniowym najliczniejszą grupę stanowili wierni religii mojżeszowej – 48,9 procenta, katolicy 40,3, prawosławni 8,9, a ewangelicy stanowili niespełna 2. Po ustąpieniu wojsk rosyjskich w dotychczasowych granicach miasta pozostało 58 820 osób, a ludność żydowska stanowiła 54,6 procenta. Z miastem związane były pozostające w granicach sąsiednich gmin wiejskich przemysłowe przedmieścia. W końcu 1916 roku austro-węgierskie władze okupacyjne włączyły je wraz z terenami przyległymi gmin wiejskich – mianowicie to były: Konopnica, Wólka i Zemborzyce – w granice miasta. Powstał w ten sposób „wielki” Lublin jak mówiono, o powierzchni 2691 hektarów. W tych graniach mieszkało już 81 189 mieszkańców. Zmieniły się też proporcje ilościowe, ludność żydowska liczyła wtedy 43,9 procenta – relacjonował prof. Lewandowski.
W 1914 roku miasto było siedzibą rosyjskich władz guberialnych, ale też ważnym ośrodkiem gospodarczym, edukacyjnym i kulturalnym. Było też znaczącym węzłem komunikacyjnym, a jego życie polityczne toczyło się dwoma nurtami, legalnym i nielegalnym.
Wybuch wojny miał wpływ na te wszystkie dziedziny, ale i zewnętrzny wizerunek miasta.
31 lipca 1914 roku lubelskie dzienniki opublikowały ukaz o mobilizacji, a odpowiednie ogłoszenia pojawiły się także na ulicach miasta.
– Na ulicach pojawiły się grupy mężczyzn, którym towarzyszyły żony, matki i dzieci. Obok rezerwistów przez miasto przemieszczały się, przeważnie pieszo, kolejne oddziały armii rosyjskiej kierujące się na południe, w kierunku granicy z monarchią austro-węgierską. W końcu sierpnia doszło do dwóch dużych bitew między armiami cara Mikołaja II a cesarza Franciszka Józefa, pod Kraśnikiem w dniach 23-25 sierpnia i Komarowem od 26 sierpnia do 2 września. Obie bitwy zakończyły się zwycięstwami cesarsko-królewskiej armii Austro-Węgier. Te sukcesy zapewne przyczyniły się do powstania dziennikarskiej „kaczki”, jak to kiedyś mówiono. 26 sierpnia, dzień po bitwie kraśnickiej, galicyjski „Dziennik Polski” donosił w wieczornym wydaniu: „Wojska nasze zajęły wczoraj Lublin po zaciętej walce z przemożnymi siłami rosyjskimi. Moskale poniowszy ogromne straty cofnęli się w popłochu. Wojska nasze wzięły do niewoli kilka tysięcy jeńców, zdobyły dwie chorągwie, kilkanaście armat, karabinów maszynowych, mnóstwo amunicji”.
Informacje, jak podkreślił prof. Lewandowski, były nieprawdziwe. Wojska dotarły bowiem z grubsza do Piask.

Na koniec rosyjskiego panowania trzeba było czekać aż do lata 1915 roku.
– Miasto znalazło się na styku działań 11. armii Niemieckiej i 4. armii austro-węgierskiej, w której składzie walczyła Pierwsza Brygada Legionów Polskich i świeżo sformowany 4. Pułk Piechoty Trzeciej Brygady, który na przełomie lipca i sierpnia miał przejść swój bardzo ciężki chrzest bojowy pod Jastkowem. Dowództwo 4. Armii nie przewidywało wkroczenia do Lublina Legionistów, jednakże Piłsudski jako komendant Pierwszej Brygady, przywódca całego nurtu niepodległościowego, zdawał sobie sprawę z potencjału politycznego miasta i efektu, jaki wywoła wkroczenie do niego polskich żołnierzy, których mieszkańcy miasta widzieli po raz ostatni w 1831 roku. Dwa szwadrony jazdy legionowej ruszyły różnymi drogami ze Strzeszkowic do Lublina pod pretekstem odsłony prawego skrzydła legionowej piechoty, nie napotykając większego oporu. Wjechali na Krakowskie Przedmieście. W pustym wymarłym centrum miasta cytuję „Zakotłowało się, zaroiło na ulicach. Konie szły wśród gęstego szpaleru, w którym kwiaty i okrzyki powitalne mieszały się ze łzami, tych co nie śmieli śnić i marzyć, że kiedyś polski ułan na oczy zobaczą” – referował prof. Lewandowski. Dowódca 5. Szwadronu, porucznik Ostoja-Zagórski w pałacu gubernatora na placu Litewskim pod nr 3 zarekwirował klucze woźnemu i wysłał je do sztabu Komendy Legionów.
August Hrabia Krasicki, oficer Komendy Legionów, tak opisywał miasto wieczorem 30 lipca: „Koło Lublina ogromy pożar zbiorników nafty. Miasto zresztą nie naruszone, Moskale opuścili je nad ranem. Pościnali tylko słupy telegraficzne, które leżą ze zwojami drutów na ulicy. Podpalili wewnątrz urząd pocztowy, który jeszcze straż ogniowa gasi. Ludności wszelkich stanów pełno na ulicy, witając z radością maszerujące wojska i przypatrują się nieznanym (…)”.

Prof. Lewandowski przypomniał, że na przełomie lipca i sierpnia 1915 roku, dokładnie od 30 lipca do 5 sierpnia, w Lublinie polska prasa ukazywała się bez cenzury. Rosjan już nie było w mieście, a nowe władze jeszcze nie zdążyły jej wprowadzić.
Lublin przeszedł w ręce Austriaków z domu Habsburgów. Miasto odwiedził najpierw Józef Ferdynand, generał pułkownik dowódca 4 armii austro-węgierskiej, potem wódz naczelny Fryderyk, wreszcie następca tronu arcyksiąże Karol, który po śmierci cesarza Franciszka Józefa objął władze w listopadzie 1916 roku, ostatni władca Cesarsko-Królewskich Austro-Węgier.
12 września 1915 roku komendantem Lublina i powiatu lubelskiego, generalnym inspektorem guberni radomskiej i piotrkowskiej, został generał Antoni Madziara, Polak którego syn służył w Legionach.
1 października 1915 roku z Kielc do Lublina zostało przeniesione CiK Generalne Gubernatorstwo Wojskowe w Polsce, austro-węgierska administracja okupacyjna w Królestwie Polskim (Kongresowym).
Generalnymi gubernatorami byli kolejno gen. mjr Erich von Diller (17 sierpnia 1915 – maj 1916), gen. artylerii Karl Kuk (maj 1916 – kwiecień 1917), gen. mjr Stanisław Szeptycki (26 kwietnia 1917 – 19 lutego 1918) i gen. piechoty Anton Lipoščak (marzec 1918 – listopad 1918).

5 listopada 1916 roku w siedzibie Generalnego Gubernatorstwa Wojskowego przy Placu Litewskim, w sali balowej, która dzisiaj nosi imię Ignacego Daszyńskiego, władze niemieckie i austro-węgierskie wydały proklamacje, z podpisami generalnych gubernatorów von Beselera i Kuka, zawierająca obietnicę powstania Królestwa Polskiego. W Akcie 5 listopada nie określono granic przyszłej monarchii, a jej status wyrażało słowo „samodzielne” zamiast „niepodległe”. – Najpierw dokument po niemiecku odczytał gubernator Kuk. Był hymn Polski, biało-czerwone chorągiewki – mówi prof. Lewandowski.
– Chodziło głównie o polskiego rekruta. Według wyliczeń pułkownika Sikorskiego w Kongresówce pół miliona mężczyzn, można było ubrać w kamasze i wysłać na front – tak tłumaczył decyzję okupanta Jan Lewandowski.
Pod władzą Austriaków w Lublinie panowała większa swoboda. Władze pozwalały na organizowanie uroczystości związanych z rocznicami powstania listopadowego i styczniowego, a także Konstytucji 3 Maja!
Lublin w tym okresie był bardzo znanym ośrodkiem skupiającym partie, stronnictwa polityczne i odegrał dużą rolę w procesie budowania przez Polskę niepodległości. Do miasta wielokrotnie przyjeżdżał Józef Piłsudski, niekwestionowany lider ruchu niepodległościowego.
– Możemy mówić wręcz o kulcie Piłsudskiego. Jeszcze w 1914 r., pod zarządem rosyjskim, jedna z harcerek pisze, że w specjalnym pudełeczku po czekoladkach mieli fotografię brygadiera Piłsudskiego, która była największą świętością, relikwią drużyny – opowiadał prof. Lewandowski, dodając, że wizyty w Lublinie Piłsudskiego były niemal zawsze … wyreżyserowane, od powitania na dworcu, po owacje w teatrze.
W 1917 roku na wieść o aresztowaniu Piłsudskiego pod pomnikiem Unii Lubelskiej odbył się wiec, a Rada Miejska podjęła uchwałę wyrażającą, protest przeciwko jego uwięzieniu, traktując to jako zamach na „prawa Niepodległego Narodu”
W lutym 1918 roku, po ogłoszeniu pokoju brzeskiego, ma mocy którego ziemię chełmską i część Podlasia miała otrzymać Ukraina, władze miasta zbuntowały się przeciw Austriakom, a w mieście wybuchł strajk powszechny. Władze austriackie rozwiązały radę.
Powołana we wrześniu kolejna Rada Miejska obradowała już w innym czasie. Kilka tygodni później przyszła, po 123 latach niewoli, upragniona wolność.
Krzysztof Basiński

Maria Dąbrowska o Lublinie

Tak o Lublinie z 1916 roku pisała Maria Dąbrowska, powieściopisarka, która tutaj działała, mieszkała i prowadziła bujne życie towarzyskie (w swoich wspomnieniach przyznaje, że w Lublinie zdradziła męża, nie wiedząc, dlaczego to zrobiła).
Lublin w owym czasie nabrał, jak się niektórzy wyrażali, charakteru małego Wiednia. W mieście mnóstwo też było austriackich oficerów Polaków. Mnóstwo dam i nie dam oficerskich przybyłych z Wiednia, Budapesztu i Bóg wie skąd. W sklepach pełno gustownych drobiazgów, strojów i kapeluszy. Cześć społeczeństwa lubelskiego utrzymywała z wojskowymi austriackimi polskiej narodowości stosunki towarzyskie, zwłaszcza z ułanami 13 Pułku, uchodzącego za najbardziej polski. Zapraszano ich na wieczorki taneczne. Kojarzyły się ponoć narzeczeństwa lubelskich pań z CK oficerami, ale te rzeczy znałam tylko z opowiadania.

News will be here