MPRD bez nadziei

Kolejni pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych dostają wypowiedzenia i wydaje się, że nic nie uchroni spółki przed likwidacją. Tym bardziej, że nad planami wobec firmy rozpostarta jest dziwna zasłona milczenia. Prezes odsyła do miejskich urzędników, a ci nie odpowiadają na pytania dotyczące spółki. Swoje można wywnioskować jedynie z „kłótni” prezydenta z internautami na facebooku.

Ostatnio pisaliśmy o MPRD z racji wystawienia na sprzedaż części majątku spółki i kolejnych wypowiedzeń dla pracowników. Prezes firmy tłumaczył wtedy, że sprzedaż ma pokryć długi firmy a przed reorganizacją nie ma odwrotu. Wydawało się jednak, że z całkiem sporej niegdyś firmy pozostanie „kadłubek”, zatrudniający kilkanaście osób i zajmujący się utrzymaniem zieleni albo drobnymi remontami w Chełmie. Tymczasem niedawno kolejni pracownicy dostali wypowiedzenia.

– Została już garstka osób, które prawo chroni przed zwolnieniem, reszta zgadzała się przyjmować wypowiedzenia, żeby nie stracić przysługującej im odprawy – mówił nam jeden z pracowników. – Nie wygląda na to, żeby coś z tej firmy miało jeszcze pozostać.

O plany wobec spółki, liczbę zatrudnionych osób, liczbę wręczonych wypowiedzeń i zadłużenie chcieliśmy zapytać prezesa Sławomira Zawiślaka. Odesłał nas z tymi pytaniami do Urzędu Miasta. Miejscy urzędnicy jednak od kilku tygodni unikają odpowiedzi. Podobno prezydent nie chce przyznać, że spółka nie ma racji bytu i będzie zlikwidowana, bo jeszcze w kwietniu obiecywał o nią „powalczyć”. Co nieco można wywnioskować z jego wpisów przy okazji „kłótni” na facebooku.

Bo prezydent poświęca sporo czasu i energii na to, by pokazywać to, co dzieje się w mieście, na swoim profilu i tłumaczyć pod „zaczepkami” internautów. Ostatnio pisał o kłopotach z zielenią przy al. Piłsudskiego i sporem z wykonawcą, który – zdaniem prezydenta – nie wywiązał się należycie z umowy. Faktycznie pas zieleni, który przy wyremontowanej niedawno alei miał być wizytówką miasta, porastają chwasty zamiast zaplanowanych roślin. Jeden z internautów myślał, że nasadzeniami i ich utrzymaniem zajmuje się miasto i wytknął prezydentowi, że podległe mu MPGK, które ma sekcję zieleni, musi szukać sobie roboty i że doprowadził do upadku MPRD, nie zlecając własnej spółce robót na rzecz miasta.

Na odpowiedź długo nie trzeba było czekać. Poza wyjaśnieniami dotyczącymi inwestycji i odpowiedzialności za nią wykonawcy Banaszek napisał, że „MPRD miało i ma długi sięgające kilkunastu lat wstecz, więc trudno mnie za to winić. MPRD cały czas otrzymywało zadania tytułem remontów dróg, więc zarzut jest nie trafiony, a w ubiegłym roku spółka nie poradziła sobie z koszeniem i sprzątaniem… co mieszkańcy dobitnie wyrazili w swoich opiniach o zarośniętych miejscach i brudnych ulicach. Niestety, komuna nie wróci i nie będzie czy się stoi czy się leży…”

Od dłuższego czasu mówiło się, że przed spółką nie ma przyszłości nie tylko z powodu długów, ale także braku nowoczesnego sprzętu, bez którego nie da się wykonywać żadnych poważnych inwestycji. A te, z powodu rosnących cen oleju napędowego, masy bitumicznej i wzrastających kosztów zatrudnienia, stają się coraz mniej opłacalne. (bf)

News will be here