Na sanki do Kumowej Doliny?

Przez obowiązujące obostrzenia stok w Kumowej Dolinie stoi pusty, choć pogoda wreszcie sprzyja, by poszaleć na śniegu. Radny Dariusz Grabczuk sugeruje, że MOSiR mógłby udostępnić obiekt rodzinom z dziećmi do jazdy na sankach, przy zachowaniu reżimu sanitarnego. Chociaż w weekendy…

Stok narciarski w Kumowej Dolinie powstał kilka lat temu, ale na dobrą sprawę nigdy nie był w stu procentach wykorzystany. Co prawda daleko mu do obiektu w Chrzanowie, czy nawet Bobliwie, ale jest wystarczający, by na miejscu w Chełmie nauczyć się podstaw jazdy na nartach. Brak śniegu w ostatnich latach i odpowiedniego sprzętu do sztucznego naśnieżania stoku, sprawiły, że prawie nikt z niego nie korzystał.

W tym roku warunki atmosferyczne są zdecydowanie lepsze. W styczniu padał śnieg i na stoku utrzymuje się kilkunastocentymetrowa warstwa białego puchu. Gdyby nie pandemia koronawirusa oraz towarzyszące jej rządowe obostrzenia, w Kumowej Dolinie zapewne nie zabrakłoby amatorów jazdy na nartach, tym bardziej, że pierwszy śnieg pojawił się w okresie ferii. Niestety, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który zarządza stokiem, ze względu na Covid`19 zamknął obiekt i dopóki rząd nie poluzuje obostrzeń, na pewno go nie otworzy. Podobnie jest z miejskim lodowiskiem.

Radny Dariusz Grabczuk na komisji oświaty, kultury i sportu zasugerował, by mimo wszystko udostępnić stok dla rodzin z dziećmi. – Można go wykorzystać do jazdy na sankach, zachowując oczywiście reżim sanitarny – mówił wiceprzewodniczący chełmskiej rady. – Choćby w weekendy. Dzieci miałyby na pewno sporo frajdy.

Na komisji budżetu i rozwoju gospodarczego o otwarcie stoku pytał też radny Piotr Malinowski. – Pogoda sprzyja, by pojeździć na nartach – wtrącił.

Obu radnym wyjaśnień udzieliła wiceprezydent Dorota Cieślik, której podlega Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Stwierdziła, że jeszcze w październiku p.o. dyrektora MOSiR, Jan Konojacki zrobił rozeznanie co do wdrożenia odpowiednich rozwiązań na stoku, by normalnie funkcjonował. Chodzi o zakup brakujących urządzenia m.in. do sztucznego naśnieżania, a także sprzęt z ratrakiem włącznie. – Wyszło nam, że na taką inwestycję miasto potrzebuje od 900 tys. zł do nawet 1,5 mln zł – tłumaczyła wiceprezydent. – Takich pieniędzy w budżecie Chełma nie ma.

Dorota Cieślik zasugerowała również, że udostępniając obiekt do rodzinnej jazdy na sankach, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji bierze na siebie odpowiedzialność za wszystkie ewentualne wypadki. Przypomniała, że kilka dni temu w Warszawie 12-letnie dziecko zjeżdżając na sankach nieszczęśliwie uderzyło w ławkę i w wyniku doznanych obrażeń zmarło. Według wiceprezydent, uruchomienie stoku może nastąpić wtedy, gdy zostaną poluzowane obostrzenia.

– Dopóki mamy rozporządzenie wskazujące na to, że ze względów epidemiologicznych obiekt nie może być otwarty, nie zezwolimy na korzystanie ze stoku. Poczekajmy, co będzie po 28 stycznia. Być może wtedy podejmiemy działania, by wykorzystać stok do saneczkowych zabaw, oczywiście przy zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa – stwierdziła D. Cieślik. (s)

News will be here