Nagród nie będzie

Najbardziej efektywnym pośredniakom w kraju należą się laury. Chełmski tym razem nie zasłużył na nie i w konsekwencji nie otrzymał pieniędzy na nagrody dla swoich pracowników. W grę wchodzi niemała kwota – w ubiegłym roku było to 372,5 tys. zł.

Aby nagrody otrzymać, należy osiągnąć wskaźniki wytyczane przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. O jakich wskaźnikach mowa? Chodzi o tzw. efektywność kosztową i zatrudnieniową. Ta pierwsza pokazuje, ile środków dany urząd pracy wydaje średnio na jednego „wyciągniętego” z bezrobocia i oczywiście im jest niższa, tym lepiej. Przecież ważny jest każdy wydawany publiczny grosz.

– W naszym przypadku to kwota 10 728 zł. To dobry wynik, niższy niż średnia krajowa, która wyniosła 11 520 zł – mówi Barbara Gil, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chełmie.

Gorzej wypadł natomiast drugi wskaźnik, czyli efektywność zatrudnieniowa. Tu sprawdza się, czy działania podejmowane przez pośredniaki na rzecz bezrobotnych przynoszą oczekiwane efekty. Bada się, jaki procent bezrobotnych pracuje po zakończeniu proponowanej przez urząd pracy formy aktywizacji. Tutaj oczywiście powinien być jak najwyższy. W chełmskim PUP wyniósł w ubiegłym roku 76,1 proc. (taki odsetek bezrobotnych, po 3 miesiącach od aktywizacji, nie wrócił do rejestru). To wynik o kilka punktów procentowych mniejszy niż średnia krajowa – 81,9. I właśnie dlatego chełmski PUP stracił szansę na dodatkowe pieniądze dla swoich pracowników.

B. Gil przekonuje, że wynika to z tego, że ministerstwo zmieniło reguły gry w tamtym roku – nie dość, że wyśrubowało kryteria potrzebne do osiągnięcia nagród, to jeszcze znacznie zmniejszyło ich pulę.

– Większość urzędów pracy z naszego województwa, które dotychczas otrzymywały te środki, straciła je – podkreśla dyrektor i tłumaczy, że efektywność zatrudnieniowa (czyli ta, na której chełmski urząd pracy „odpadł”) zależy w dużej mierze od pracodawców i bezrobotnych. Ci pierwsi decydują o tym, czy po okresie refundacji stanowiska pracy przez pośredniak zatrudnią daną osobę, czy też nie.

– Staramy się wypracować gwarancję zatrudnienia od pracodawców. Zależy nam też na tym, aby była jak najdłuższa – przekonuje dyrektor. – Mimo to zdarza się, że sami bezrobotni nie chcą pozostać w firmie po zakończeniu stażu czy szkolenia, albo rezygnują jeszcze w trakcie z jakiś względów. Na to nie mamy wpływu – dodaje B. Gil.

Przypomnijmy, że nagradzanie za efektywność urzędów pracy to element tak zwanej „rewolucji w pośredniakach”, która weszła w życie kilka lat temu. Początkowo kryteria były mało wyśrubowane i pieniądze trafiały do szerokiego grona odbiorców. Dziś jest inaczej, na czym tracą urzędy pracy w mniejszych powiatach, położonych na wschodzie kraju. Trudno bowiem wrzucać do jednego worka i oceniać tą samą miarą te w wielkich miastach, z tymi w mniejszych miejscowości. Rynki pracy, a co za tym idzie możliwości urzędników, znacząco różnią się w takich przypadkach.

Warto też dodać, że nagrody te nie obciążałyby budżetu PUP czy też powiatu. W całości pochodziły ze środków ministerialnych. Rozdzielane były zgodnie z decyzją dyrektora urzędu. W naszym przypadku – w takich samych kwotach – trafiały do niemalże wszystkich pracowników. (mg)

A ilu tych bezrobotnych?
W Polsce stopa bezrobocia wynosi
6,1 proc., w województwie lubelskim –
8,1 proc., w Chełmie – 11,2 proc.,
w powiecie chełmskim – 13 proc.
Na koniec czerwca w PUP w Chełmie zarejestrowane były 6 422 osoby (z tego 3807 z powiatu chełmskiego i 2 615 z miasta Chełm).

News will be here