Nie gapmy się, a reagujmy

Widząc tłum gapiów dokoła i leżącego na chodniku mężczyznę, strażnicy miejscy natychmiast ruszyli na ratunek. Niestety, starszy pan zmarł po dowiezieniu do szpitala. Możliwe, że udałoby się go uratować, gdyby któryś z gapiów – zamiast tylko stać i patrzeć – wezwał wcześniej karetkę i udzielił pierwszej pomocy.

Wszystko rozegrało się około godziny 8, w środę (16 lutego). Patrol straży miejskiej był tego ranka w urzędzie miasta. Po opuszczeniu ratusza ruszył oznakowanym samochodem wzdłuż ul. Lubelskiej. Niedaleko dawnego „Ceeresu” strażnicy zwrócili jednak uwagę na grupkę gapiów zebranych wokół leżącego na ziemi starszego mężczyzny.

Natychmiast włączyli sygnały, zmienili kierunek jazdy i ruszyli na ratunek. Ludzie tymczasem stali wokół i gapili się jedynie na nieprzytomnego i sinego już człowieka, a na pytania straży, czy ktoś w ogóle zadzwonił po karetkę, nie potrafili jednoznacznie odpowiedzieć.

Nie tracąc więcej czasu, jeden ze strażników rozpoczął sztuczne oddychanie, drugi wezwał pogotowie do pacjenta z zatrzymaniem krążenia. Po zaledwie 3 minutach na miejsce dojechał zespół ratownictwa medycznego i przejął pacjenta, podłączając nieprzytomnego 71-latka do defibrylatora.

– Brawa dla strażników. Wykazali się postawą godną naśladowania – mówią pracownicy chełmskiej stacji ratownictwa medycznego.

Strażnicy pomogli wnieść pacjenta do karetki, a ZRM – cały czas prowadząc reanimację – przekazał go lekarzom z SOR-u. Niestety, już w trakcie transportu stan starszego pana się pogorszył. W szpitalu mężczyzna zmarł. Choć reakcja strażników miejskich i pogotowia była natychmiastowa, pomoc przyszła za późno. Nie wiadomo jak długo starszy pan leżał na chodniku. Możliwe, że gdyby któryś z gapiów zebranych wokół niego – zamiast stać i obserwować całą akcję niczym film – podjąłby się udzielenia pierwszej pomocy i zadzwonił wcześniej pod 112, mężczyzna by przeżył. (pc)

News will be here