Nie ma dojazdu i nie będzie

40 lat czekamy, żeby nam gmina drogę utwardziła i nic się nie dzieje! – skarży się pan Zofia z kolonii Czechów Kąt pod Rejowcem. – A gdy poszłam do burmistrza z prośbą o pomoc, to powiedział, że nic nie zrobi. To po co on tam jest? Żeby tylko pieniądze brać?

Brak dojazdu do posesji to problem, który tak naprawdę są w stanie zrozumieć tylko ci, którzy mieszkają przy gruntowych, błotnistych drogach. Wiosną, jesienią i często zimą przechodzą gehennę, żeby wydostać się z działki i dojechać do sklepu, do pracy czy dowieźć dzieci do szkoły. Brną w błocie, zostawiając samochody kilkaset metrów od domu i drżą o zdrowie, bojąc się, że pomoc pogotowia czy straży pożarnej w razie nagłego wypadku do nich nie dojedzie.

Nie ma tygodnia, żeby nasi Czytelnicy nie skarżyli się na brak dojazdu do własnych posesji i bierność gminnych urzędników, którzy zamiast pomóc tylko ich zbywają. Wójtom „nie opłaca się” inwestować w drogi, przy których mieszka mało ludzi, bo to duży wydatek, który nie przełoży się przecież na głosy w wyborach. Ale dobrze wiedzą, że utrzymanie gminnych dróg i zapewnienie ich przejezdności to ich obowiązek. Na fatalne drogi gruntowe narzekali ostatnio mieszkańcy wiosek w gminie Wierzbica, Dorohusk a teraz koloni Czechów Kąt z gminy Rejowiec.

– Nie można do nas dojechać, ciężko nawet dojść piechotą – skarży się pani Zofia Słowik. – Od 40 lat czekamy na to żeby gmina utwardziła nam drogę i nic się nie dzieje. A jak poszłam w końcu do burmistrza ze skargą to powiedział, że nic nam nie zrobi. Napiszcie o tym, żeby wszyscy się dowiedzieli jak traktuje się ludzi w tej gminie. To burmistrz jest tylko po to żeby pieniądze brać?

Tadeusz Górski, burmistrz Rejowca, tłumaczy, że wieś Czechów Kąt jest specyficzna i ma bardzo dużo gruntowych dróg. – Regularnie dowozimy tam tłuczeń, co roku pracują równiarki i zawsze jest coś do zrobienia. Robił to już mój poprzednik – mówi. – A do kolonii Czechów Kat prowadzi 2-kilometrowa droga gruntowa, przy której jest chyba tylko jedno gospodarstwo. Staramy się robić przede wszystkim tam, gdzie mieszka dużo ludzi. A gdy będziemy bogaci i będzie nas stać, to zrobimy drogę do każdego.

– Przecież burmistrz się chwalił, że gmina jest w takiej świetnej sytuacji finansowej, że ma nadwyżki w budżecie i pieniądze na inwestycje i że więcej robi niż sąsiednie gminy, a nie można się doprosić utwardzenia kawałka drogi – denerwuje się kobieta. – Urzędnicy siedzą sobie w pałacu, przy gminie nastawiane jakichś altanek, amfiteatr, w Rejowcu chodniki, a ludzie do domu niech idą po błocie. (bf)

News will be here