Nie pozostała obojętna na los skrzywdzonych

Pani Katarzyna z córką Wanessą od kilku dni goszczą pod swym dachem dwie rodziny ukraińskich uchodźców

Dwie siostry z małymi dziećmi przyjęła do swojego domu pani Katarzyna z Kumowa Majorackiego w gminie Leśniowice. – Nie mogłam być obojętna na cierpienie tych ludzi, w końcu nie wiadomo, czy wkrótce to my nie będziemy potrzebować pomocy – zauważa nasza rozmówczyni.

Gdy tydzień temu wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę, pani Katarzyna z Kumowa Majorackiego przecierała oczy ze zdumienia.

– Nie sądziłam, że w dwudziestym pierwszym wieku będziemy świadkami obrazków rodem z drugiej wojny światowej – zwierza się nam kobieta. – Zadałam sobie pytanie: co mogę zrobić w takiej sytuacji? Jak się zachować? Jak pomóc?

Kobieta nie ma na Ukrainie bliskich. Obdzwoniła więc swoich polskich znajomych i tak dowiedziała się o dwóch siostrach, które z małymi dziećmi uciekają z Łucka.

– Postanowiłam, że przyjmę je pod swój dach, nie wahałam się ani chwili, czułam, że muszę tak się zachować. Mam spory dom, sporo miejsca, mieszkam teraz sama z córką, bo mąż leży w szpitalu i czeka na planowaną operację – opowiada Katarzyna.

Rusłana i Maria przyjechały do Polski własnym samochodem wraz z czwórką dzieci. Najstarsza, Aleksandra, ma 3 lata. Najmłodszy Maksym niedawno przyszedł na świat. Ma zaledwie trzy miesiące i już musiał uciekać ze swojej ojczyzny. Rusłana i Maria są policjantkami. Zostać w Ukrainie i walczyć za swój kraj jednak nie mogły. Kto zająłby się maluchami? W ojczyźnie zostali za to ich mężowie, powołani do walki z rosyjskim najeźdźcą. – Co dzień drżymy o to, czy nic im się nie stało. Na szczęście i Rusłana i Maria mają z nimi kontakt telefoniczny – opowiada mieszkanka Kumowa Majorackiego.

Próbujemy porozmawiać z Rusłaną, która cały czas nosi na rękach malutkiego Maksyma. Kobieta jest zawstydzona, przekonuje, że nie potrzebuje pomocy, że wystarczy jej dach nad głową, jaki zaoferowała jej Katarzyna. Udało się jej zabrać z Ukrainy ubranka dla siebie i dzieci. Z przerażeniem patrzy na to, jak Putin niszczy jej kraj, jej marzenia o życiu w wolnej i bezpiecznej Ukrainie.

– Co myśmy mu złego zrobili, czym sobie na to zasłużyliśmy? – pyta. Rusłana dużo mówi, niestety bariera językowa robi swoje. – Choć goszczę Ukrainki od kilku dni, wciąż trudno nam się porozumieć – przyznaje pani Katarzyna. Język ukraiński wydaje się trudniejszy od rosyjskiego, którego spora część naszego społeczeństwa musiała się w dzieciństwie uczyć. – By się dogadać, jakoś improwizujemy, z pomocą przychodzą też internetowe translatory – dodaje kobieta.

Rusłana szczególnie wzrusza się, gdy pytamy o to, co dzieje się w Charkowie, brutalnie ostrzeliwanym i bombardowanym od kilku dni. Okazuje się bowiem, że mama Maksyma w Charkowie studiowała. – Spacerowałam po tamtejszych parkach, skwerach, placach. Teraz widzę w telewizorze, jak to wszystko zostało zniszczone. Serce się kraje. Charków to było naprawdę bardzo ładne miasto – mówi.

Nie wiadomo ile potrwa wojna, ile jeszcze uciekające z Ukrainy kobiety i dzieci będą musiały tułać się po obcych domach. – Jestem przygotowana, że to trochę potrwa, dopóki Rusłana i Maria będą potrzebowały pomocy, dopóty mogą na mnie liczyć – mówi mieszkanka gminy Leśniowice.

Każdy z naszych Czytelników może kobiecie pomóc. – Przydałyby się nam np. garnki, może jakaś żywność, która szybko się nie zepsuje, makarony, kasze, ryże. Na pewno pomocne byłyby witaminy dla dzieci, może jakieś zabawki – wylicza Katarzyna.

Młode mamy z Ukrainy boją się też, co by było, gdyby – nie daj Boże – któraś z ich pociech zachorowała. Okazało się na szczęście, że w tej materii na wysokości zadania stanęły władze gminy Leśniowice. – Ukraińcy mogą zgłaszać się do naszego lekarza rodzinnego w Leśniowicach, wszelkie formalności w tej sprawie zostały już załatwione – mówi Joanna Jabłońska, wójt gminy Leśniowice.

Leczenie jest oczywiście darmowe, skorzystała z niego już jedna z uchodźczych rodzin.

– Teraz (czwartek, 3 marca – kg), na terenie naszej gminy przebywa ok. 150 uchodźców, ale jest duża rotacja. W naszych świetlicach zakwaterowanie znalazło 70 osób, pozostali uzyskali pomoc w prywatnych domach – dodaje wójt.

Warto dodać, że gmina Leśniowice organizuje aktualnie zbiórkę na wyprawkę dla malucha. Okazało się bowiem, że jedna z Ukrainek urodziła dziecko w chełmskim szpitalu. Każdy, kto z kolei chce pomóc bohaterce naszego tekstu, może z panią Katarzyną kontaktować się bezpośrednio pod numerem tel. 781 770 737. (kg)

News will be here