Odejdźmy od szpecących reklam

Miasto nie może żyć bez reklam, ale porządek musi być – to główny wniosek ze spotkania z Andrzejem Ćwiekiem, który od 2006 roku jest burmistrzem Nałęczowa.


To pierwsza miejscowość w naszym województwie, która pozbyła się szpecących reklam, banerów i neonów.

Prelekcja burmistrza odbyła się w ramach wydarzenia „Lubelski Wzór 2018”. Rozmowy o praktykach w kręgu designu, kreacji i drukarstwa odbyły się w miniony piątek w Centrum Spotkania Kultur. Wykład Andrzeja Ćwieka, z wykształcenia plastyka i wieloletniego właściciela firmy reklamowej, dotyczył nie tylko rodzinnego Nałęczowa, ale miast jako takich.

Gość zaznaczył, że miasto nie może żyć bez reklamy, niemniej powinna ona przybrać inne formy niż banery, czy jeszcze brzydsze płachty. – To nie jest tak, że powinniśmy mieć pretensje wyłącznie do dzisiejszych przedsiębiorców. To rosło od 1990 roku. Reklamy były nadzieją na szybki start w dobrobyt, po szarych czasach PRL dawały koloryt. Nie myśleliśmy, że zawłaszczamy przestrzeń – mówił.

Zaznaczał, że wejście Nałęczowa na ścieżkę eliminującą reklamy nie było wcale proste.

Początki działań sięgają 2008 roku. – Nie udało się na szybko, wybraliśmy drogę ewolucji – zaznaczył. Podkreślił też, że jako polityk potrzebował wsparcia nie urzędników, a osób specjalizujących się w miejskiej kreacji. – Udało się dzięki ludziom z Politechniki Gdańskiej. Zaczęliśmy od eliminacji reklam z działek gminnych. Później rozpoczęliśmy długie, trwające kilka lat rozmowy z przedsiębiorcami. Zauważyliśmy też, że czasem nie trzeba wiele wydać, wystarczy uporządkować przestrzeń – dodał, pokazując przykłady schludnych, „wyczyszczonych” z reklam miejsc.

Jako przykład eleganckiej reklamy wskazał tablice wydzierżawiane przez właścicieli domków i pensjonatów w parku nałęczowskim.

W Lublinie prace nad kodeksem reklamowym trwają już od ponad roku. Skala miasta, a więc i różnorodność, jest rzecz jasna zupełnie inna. Miejski konserwator podkreślał, że kodeks będzie wchodził w życie stopniowo, począwszy od tzw. historycznego śródmieścia. Szyldy znajdą się jedynie w parterze, będą musiały mieć określone parametry, a nawet kolory.

Za niedostosowanie się do przepisów będą groziły surowe kary. Naliczane będą według dwóch wskaźników problematyki stałego i od wielkości nośnika. Za dzień kosztu„szpecenia” mogą wynieść nawet 100 złotych.

News will be here