Opatrzność czuwa w Wereszczynie

– To prawdziwy cud, że kościół nie ucierpiał – mówi ks. Mirosław Kurjaniuk, proboszcz parafii w Wereszczynie (gm. Urszulin). W ubiegłym tygodniu przewróciła się stara lipa. Na szczęście tylko zaczepiła o rynnę zabytkowej świątyni. W przeciągu dwóch lat to już trzecie drzewo, które padło ze starości, a kilka kolejnych wciąż grozi katastrofą.

Pierwszy drewniany kościół w Wereszczynie zbudowano w XVII w. Obecna świątynia pochodzi z wieku XVIII. Są plany restauracji budynku, ale zanim to się stanie, miejscowy proboszcz musi uporać się z innym problemem. Chodzi o bardzo stare lipy, które rosną w bezpośrednim sąsiedztwie świątyni. W ubiegłym tygodniu jedna z nich przewróciła się ze starości, ale jakimś cudem nie upadła na kościół, a ledwie zaczepiła konarami o rynnę. Gdyby drzewo upadło kilka metrów w bok, drewniany budynek złożyłby się jak domek z kart. – Niestety, nie było to odosobnione zdarzenie – mówi ks. Mirosław Kurjaniuk, proboszcz parafii w Wereszczynie.

– W przeciągu ostatnich dwóch lat w ten sam sposób żywot zakończyły dwa inne drzewa, które tylko cudem nie uszkodziły kościoła. W międzyczasie z innej lipy oderwał się wielki konar. Dziękujemy opatrzności Bożej, że nie spadł nikomu na głowę czy na samochód. Na początku mojej posługi w tej parafii mieliśmy też do czynienia z pożarem. Całe szczęście, że była wtedy odprawiana msza i zdołałem o własnych siłach zgasić płomienie przed przyjazdem straży – dodaje ksiądz.

Wypadki z padającymi drzewami sprawiły, że proboszcz wystąpił do konserwatora zabytków o wydanie pozwolenia na mocne przycięcie niebezpiecznych lip. – Gołym okiem widać, że drzewa spróchniały w środku, nie trzeba być dendrologiem. Do tej pory udawało się uniknąć tragedii, ale z każdym powalonym drzewem limit naszego szczęścia się kurczy – dodaje Kurjaniuk. Paweł Wira, kierownik chełmskiej delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Lublinie, jest już po rozmowie z proboszczem i problem zna. – Prawo nie do końca pozwala na usuwanie takich drzew – mówi.

– Dopuszcza dosyć daleko idącą pielęgnację polegającą na skorygowaniu korony czy usuwaniu martwych konarów. W Wereszczynie istnieje jednak niebezpieczeństwo, że te drzewa mogą stanowić zagrożenie dla ludzi i zabytku, jakim jest kościół. W takiej sytuacji wydamy zgodę na wycinkę niektórych lip. Mają one po 100, 150 lat i są bardzo cenne i potrzebne, bo pełnią nie tylko rolę osłonową dla zabytkowej świątyni, chroniąc ją przed warunkami atmosferycznymi, ale dają też cień i osuszają teren wokół kościoła. Dlatego z ostateczną decyzją wstrzymamy się do rozpoczęcia okresu wegetacji.

Wtedy można najlepiej ocenić, w jakim stanie są drzewa. Oczywiście jesteśmy cały czas w kontakcie z proboszczem i jeśli tylko zaobserwuje on, że któreś drzewo będzie stwarzało zagrożenie, decyzję wydamy wcześniej. Już teraz zgodziliśmy się na usunięcie dwóch kasztanowców z cmentarza w Wereszczynie. Te drzewa zostały otrute jakąś substancją chemiczną i nie da się ich uratować, a realnie zagrażają cmentarnym pomnikom i osobom, które odwiedzają nekropolię – dodaje Wira. (bm)

News will be here