Paczka rozgoryczenia

Nasz Czytelnik jest rozgoryczony, bo nadał paczkę do Wielkiej Brytanii, a część jej zawartości do adresatki nie dotarła. Ostatecznie firma kurierska wzięła na siebie odpowiedzialność i uwzględniła reklamację chełmianina, ale i tak stracił on kilka cennych przedmiotów.

Nasz Czytelnik złożył w firmie e-paka zamówienie na wysyłkę paczki do Wielkiej Brytanii. Usługę miała zrealizować firma kurierska UPS a „zamówiony” kurier odebrał paczkę z domu naszego Czytelnika. Ważyła 29 kg i zawierała prezenty dla córki chełmianina.

– Podczas przekazywania przesyłki zapytałem kuriera czy paczka jest odpowiednio opakowana, oznakowana i czy wszystkie dokumenty przewozowe są w porządku, a kurier potwierdził, że jest w porządku i odebrał paczkę – mówi nasz Czytelnik. – Po kilku dniach otrzymałem informację, że paczka dotarła do adresatki, ale w stanie wskazującym na celowe otwarcie. Jej zawartość nie zgadzała się z tym, co zostało wysłane. Z pierwotnej wagi 29 kg do adresatki dotarło zaledwie 14 kg, a reszta została ukradziona. Wśród przedmiotów wysłanych, których córka nie otrzymała, stwierdziliśmy brak aparatu cyfrowego, ładowarki do tego aparatu, deskorolki. Wszystko znacznej wartości.

Chełmianin poinformował o wszystkim firmę e-paka, której przedstawiciele poprosili go o doprecyzowanie niektórych informacji oraz wysłanie dowodów zakupu zaginionych przedmiotów. Tych ostatnich nasz Czytelnik nie posiadał, ale zgodnie z instrukcją przygotował spis przedmiotów wraz z określeniem ich wartości. Reklamację przekazano do przewoźnika UPS, który jednak odrzucił reklamację, argumentując, że paczka była źle zapakowana, a uszkodzenie nastąpiło z winy nadawcy.

Wyjaśniano, że po wykryciu uszkodzenia w Wielkiej Brytanii część zawartości, która uległa uszkodzeniu, została zutylizowana, natomiast towar nieuszkodzony przepakowano i przesłano do klienta. Nasz Czytelnik odwołał się od decyzji przewoźnika, wskazując, że przyczyną poniesionych strat nie było wcale przypadkowe uszkodzenie, ale celowe rozcięcie paczki, z której zginęły cenne przedmioty. Chełmianina obciążono fakturą za przekroczenie limitu wagi, żądając od niego dodatkowej zapłaty 198,26 zł (po miesiącu od wysłania paczki i opłaceniu należności za wysyłkę).

Nasz Czytelnik był rozgoryczony, że nikt nie poczuwa się do winy za poniesione przez niego straty, a firma domaga się od niego jeszcze dodatkowej zapłaty. Zwrócił się w tej sprawie o interwencję do Krzysztofa Nadolskiego, rzecznika konsumentów dla miasta Chełm i powiatu chełmskiego, a także z prośbą o nagłośnienie tej sytuacji do „Nowego Tygodnia”. Nasza dziennikarka skontaktowała się z e-paką. Przedstawiciele tej firmy wyrazili żal z powodu zaistniałej sytuacji i – mimo że przewoźnik odrzucił roszczenia Czytelnika – zapewnili, iż ze względu na dobro klienta reklamacja zostanie uznana wewnętrznie przez epaka.pl.

Firma zapewniła, że klientowi zostaną zwrócone pieniądze do wartości deklaracji zamieszczonej w formularzu tj. 200 zł, a dodatkowo zwrócony koszt nadania przesyłki. Epaka.pl zadeklarowała też pokrycie kosztu weryfikacji przesyłki przez przewoźnika. Przedstawiciele firmy tłumaczyli jednak, że na podstawie wskazanej deklaracji nie byli w stanie zweryfikować czy wymienione produkty znajdowały się w przesyłce: „zadeklarowana zawartość oraz wartość produktów została podana zupełnie inna, a część deklarowanych towarów było zabronionych w transporcie.

W odpowiedzi epaki.pl czytamy: „…Te wszystkie czynniki wymienione powyżej, mogły wpłynąć na decyzję, np. pracowników celnych o skontrolowaniu przesyłki. Pragniemy również zaznaczyć, że epaka.pl jest serwisem usług kurierskich umożliwiającym nadanie przesyłki. Transport przesyłki zlecany jest wybranemu przez Klienta przewoźnikowi, który to odpowiada za odbiór, transport oraz dostawę przesyłki pod wskazany adres…”. (mo)

News will be here