Polski (rozk)ład w praktyce

Szykują się zawirowania przy gminnych inwestycjach. Wykonawcy składają oferty znacznie powyżej wartości kosztorysowych. A niektóre firmy, które wygrały przetargi, rezygnują z robót m.in. z powodu nowych zasad rozliczania inwestycji. Tak było ostatnio w Siedliszczu.

Niedawno gmina Siedliszcze rozstrzygała przetarg na przebudowę przepompowni, budowę odcinka kanalizacji i wodociągu oraz zbiornika do osuszania osadu. Samorząd pozyskał na inwestycję dotację z Rządowego Funduszu Polski Ład. Promesa opiewała na 1,6 mln zł, ale najniższa złożona oferta wartość przekroczyła 2 mln zł. – Byliśmy gotowi dołożyć z własnego budżetu dodatkową część, ale dzień przed podpisaniem umowy firma, która wygrała przetarg, zrezygnowała z wykonania inwestycji – mówi Hieronim Zonik, burmistrz Siedliszcza. – Musieliśmy wybrać kolejną ofertę, wyższą o ponad 1,2 miliona złotych.

Żeby zrealizować inwestycję i nie stracić dofinansowania, trzeba teraz szukać pieniędzy w budżecie miasteczka. Ale rezygnacja firmy nie jest związana jedynie ze wzrostem kosztów pracy i materiałów, ale także ze sposobem rozliczania inwestycji między samorządem a wykonawcą, które narzuca Polski Ład.

– Według nowych zasada możemy zapłacić wykonawcy 20 proc. wartości zadania w trakcie realizacji a pozostałą kwotę dopiero po zakończeniu całej inwestycji – mówią urzędnicy. – Czyli firma musi brać na swoje barki cały wydatek i czekać na zwrot poniesionych kosztów. Nie każdy wykonawca to udźwignie.

O przyszłość inwestycji obawy mają także inni samorządowcy. – Wartość kosztorysowa różni się znacznie od tej, jakiej oczekują wykonawcy – mówi Wojciech Sawa, wójt Dorohuska. – Mamy właśnie rozstrzygać przetarg na dwie drogi: Wólka – Dobryłowka i Myszkowiec. Sam jestem ciekaw, co z tego wyniknie. (bf)

News will be here