Postawiła się prezesowi

Teresa Hałas, posłanka z Krasnegostawu, po raz kolejny nie zgodziła się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Tym razem opowiedziała się za wykreśleniem z ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy przepisów o tzw. bezkarności urzędniczej. Ten głos zdecydował, że kontrowersyjne prawo nie weszło w życie. – Jestem świadoma, że mogę ponieść konsekwencje, ale nie możemy ustanawiać przepisów, które później rodzą spekulacje – podkreśla parlamentarzystka.

Sejm niespodziewanie przyjął poprawkę Senatu, wykreślającą z projektu ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy przepisy zakładające, że urzędnik administracji państwowej nie odpowiada za „złamanie dyscypliny finansów publicznych i przekroczenie uprawnień, jeśli sprawca, w tym samorządowiec, popełniłby taki czyn, działając w celu m.in. ochrony życia lub zdrowia wielu osób, w czasie wojny przeciw Polsce albo działań zbrojnych lub okupacji na terytorium RP, państwa UE, NATO czy innego państwa graniczącego z Polską”.

Zapisy te spotkały się z powszechną krytyką, ponieważ według opozycji ich przyjęcie uniemożliwiłoby pociągnięcie do odpowiedzialności urzędników organizujących np. nieudane zakupy w początkowym okresie pandemii koronawirusa, takie jak maseczki bez atestu czy niedziałające respiratory lub za organizację wyborów kopertowych, które w rezultacie się nie odbyły, a mimo to pochłonęły 70 mln zł z budżetu państwa. Poprawka Senatu nie zostałaby przyjęta, gdyby nie troje posłów Prawa i Sprawiedliwości, w tym krasnostawska parlamentarzystka, Teresa Hałas. Zagłosowała za poprawką, mimo iż posłów PiS w głosowaniu obowiązywała dyscyplina klubowa. Wszyscy mieli oddać głos przeciwny.

– Polityka na każdym szczeblu powinna być transparentna – mówi posłanka Hałas. – Od lat 90. minionego stulecia była samorządowcem i o różne sytuacje ocieraliśmy się, bo w przepisach brakowało zapisów o odpowiedzialności. Nikogo nie zamierzam tutaj oskarżać o złe intencje, natomiast życie, szczególnie to dzisiejsze, pokazuje, że nie brakuje nieczystych sytuacji. Mieliśmy przykład z maseczkami, respiratorami, które wywołały mnóstwo spekulacji. Przepisy powinny bardziej dyscyplinować, choć powtarzam, że nikomu nic nie zarzucam. Proponowany zapis dawał pole do nieczystych działań tym, którzy od początku kierują się złą wolą.

Posłanka Teresa Hałas zdaje sobie sprawę z tego, że za złamanie dyscypliny klubowej w głosowaniu, mogą spotkać ją partyjne konsekwencje. – Głosując za przyjęciem poprawki Senatu byłam tego świadoma. Regulamin i statut partii daje jej prezesowi takie możliwości. Liczę się z tym tak samo, gdy głosowałam przeciwko ustawie „Piątka dla zwierząt”. Wiem, że jestem posłem z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, ale też wiem, że swoim zachowaniem nie dyskwalifikuję programu partii. Chcę jednak dbać o czystość w polityce. Czuję na plecach oddech swoich wyborców i zdaję sobie sprawę, jakie są ich oczekiwania – podkreśla Teresa Hałas.

Jakie konsekwencje mogą spotkać krasnostawską posłankę? Biorąc pod uwagę fakt, że Prawo i Sprawiedliwość potrzebuje w sejmie każdego głosu, wiele wskazuje na to, że Teresa Hałas może je odczuć dopiero przed wyborami parlamentarnymi. Albo zabraknie dla niej miejsca na liście Zjednoczonej Prawicy do sejmu, albo zostanie umieszczona na pozycji, która może zmniejszyć jej szanse na poselski mandat. Z drugiej jednak strony posłanka odebrała też wiele pochlebnych opinii i gratulacji, że nie zabrakło jej odwagi sprzeciwić się kontrowersyjnym zapisom, mocno forsowanym przez rząd Zjednoczonej Prawicy. (ps)

News will be here