Powiesili na cudzym

– To jest zwykła granda i brak elementarnej kultury, nie mówiąc o łamaniu prawa – mówi Teresa Zaleńska-Sak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji we Włodawie, która dowiedziała się, że na jej obiekcie – ogrodzeniu miejskiego stadionu wisi baner. Reklamę powiesił ktoś z zarządu klubu, zapominając wspomnieć o tym dyrekcji MOSiR-u.

Sprawa jest już zgłoszona do prokuratury. Zdaniem dyrektor Zaleńskiej-Sak była to konieczność – inaczej naraziłaby się na sankcje związane z naruszeniem art. 42 ust. 5 ustawy o finansach publicznych. – To jest bardzo źle, że nikt mnie nawet nie informuje o tym, że tego typu umowy zawiera – mówi zbulwersowana pani dyrektor. A sprawa wyszła na jaw dopiero wówczas, gdy MOSiR chciał wynająć ogrodzenie stadionu miejskiego na inną reklamę. Wówczas to Zaleńska-Sak zadzwoniła do właściciela wiszącego baneru, prosząc o jego natychmiastowe usunięcie. Okazuje się, że przedsiębiorca nic nie wiedział o problemach ze swoim banerem. – W grudniu ub.r. zawarłem ustną umowę z ówczesnym prezesem klubu i w zamian za reklamę przelewałem na konto Włodawianki 3,6 tys. zł rocznie – mówi biznesmen. – W obecnej sytuacji będę zmuszony wystąpić do klubu o zwrot pieniędzy, bo nie dotrzymał umowy – zapowiada.

Kuriozalne w tej sprawie wydaje się też to, że o całej umowie oraz wydarzeniu nic nie widział dotychczasowy prezes klubu Damian Adamczyk. – Widocznie inni członkowie Włodawianki podpisali taką umowę, nie racząc mnie o tym poinformować – mówi. (db)

PS D. Adamczyk już nie jest prezesem klubu. 10 czerwca zarząd go odwołał (czytaj poniżej).

News will be here