Kłęby duszącego dymu błyskawicznie wypełniły klatkę schodową. Na szczęście pożar zauważyli policjanci, którzy natychmiast wkroczyli do akcji i pomogli w ewakuacji lokatorów. Zagrożony blok przy ul. Kustronia opuściło 50 osób. Na szczęście nikomu nic się nie stało, choć jeden z funkcjonariuszy poczuł się źle i trafił do szpitala.
Wszystko działo się w minioną środę przed godz. 16. Policjanci z oddziału prewencji patrolując osiedle Kalinowszczyzna zauważyli nagle dym wydobywający się z mieszkania na I piętrze wieżowca. Przed wejściem do bloku stał starszy mężczyzna, który od razu krzyczał do mundurowych, że pali się w jego mieszkaniu. Szybko wytłumaczył, że kiedy prasował ubrania nagle z gniazdka poleciały iskry. Od nich błyskawicznie zapaliły się domowe sprzęty. Właściciel twierdził, że nie był w stanie ugasić płomieni i ratował się ucieczką.
Policjanci zaalarmowali lokatorów ze wszystkich pięter i pomogli im opuścić blok. Wśród nich były także osoby starsze i niepełnosprawne.
Po akcji gaśniczej i przewietrzeniu klatki, mieszkańcy powrócili do domów. Na szczęście w wyniku tego zdarzenia nikomu z mieszkańców nic się nie stało.
Do szpitala na obserwację trafił natomiast jeden z funkcjonariuszy biorący udział w akcji ze względu na złe samopoczucie. Jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. LL