Rzeź sarenek

Makabryczna seria w gminie Siennica Różana. Wałęsające się po wsiach psy atakują i zagryzają bezbronne sarny. Jedną z nich myśliwy musiał dobić, by nie cierpiała. O sprawie informuje kobieta, która na spacerze z wnukiem natrafiła na zmasakrowane truchła.

Makabrycznego odkrycia nasza Czytelniczka dokonała w sobotę, 6 lutego. – Wybrałam się na spacer z wnukiem na naszą działkę w Siennicy Królewskiej Dużej – opowiada kobieta. – Na polach, mniej więcej za stacją paliw, zobaczyłam jak dwa psy gryzą jakieś zwierzę. Klasnęłam w dłonie i nagle okazało się, że psów jest więcej, chyba sześć.

Przestraszyłam się, że mogą zaatakować mnie i mojego wnuczka, na szczęście spłoszyły się i uciekły – relacjonuje. Kobieta zbliżyła się do miejsca, w którym wcześniej były psy i dokonała strasznego odkrycia. Na łące leżała świeżo zagryziona sarna. Biedaczka miała całkiem wyjedzoną tylnią część ciała. – Dookoła było mnóstwo krwi, przerażający widok. O odkryciu powiadomiłam policję – dowiadujemy się.

Mniej więcej dwie godziny później w to miejsce udał się mąż naszej Czytelniczki. Okazało się, że ok. 30 metrów od miejsca, w którym znaleziono pierwszą sarenkę, znajduje się druga. – Też miała wygryziony tył, ale jeszcze żyła. Strasznie się męczyła i została dobita przez jednego z myśliwych – relacjonuje kobieta.

Dzień później, w niedzielę, 7 lutego, w okolicy ponownie widziano psy goniące sarnę. Zgłoszenie o psich watahach wałęsających się po okolicy dotarło także na policję od mieszkańców miejscowości Zagrody.

– Próbujemy ustalić czy są to psy bezpańskie czy też mają właścicieli – mówi Jolanta Babicz, rzecznik krasnostawskiej policji. – Wyłapaniem zwierząt ma się zająć gmina Siennica Różana – dodaje. Jeżeli okaże się, że psy mają właścicieli usłyszą oni zarzut z kodeksu wykroczeń, który mówi, że „kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany”. (k)

News will be here