Rzucają, gdzie popadnie

Skarga na pracowników Zakładu Oczyszczania Miasta w Chełmie. Worki na segregowane odpady, które po każdym odbiorze śmieci dostają właściciele domów jednorodzinnych, są zostawiane gdzie popadnie. Ostatnio na Pszennej leżały porozrzucane na ulicy…

W środę, 3 lutego, pracownicy Zakładu Oczyszczania Miasta, będącego w strukturach Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, odbierali śmieci m.in. z ul. Pszennej. Zgodnie z umową, jaką spółka podpisała z miastem Chełm, musi ona zapewnić mieszkańcom worki na odpady segregowane.

Dokładnie tyle sztuk, ile z danej posesji odbierze wypełnionych śmieciami. Jeden z mieszkańców dostrzegł, że pracownicy ZOM-u puste worki, zamiast uczepić do ogrodzenia, albo do pojemników na inne frakcje, rzucają gdzie popadnie. – To nie pierwszy raz – mówi. – Szedłem ulicą Pszenną i w kilku miejscach worki leżały na drodze.

Zastanawiam się, czy osoby, które w środę odbierały śmieci sprzed posesji swoją pracę traktują poważnie? Przecież spółka za te worki zapłaciła. Mieszkańcy później skarżą się, że nie mają w co wrzucać śmieci, bo nie dostali opakowań. A wystarczy, że pracownicy ZOM przyłożą się do swoich obowiązków i podobne sytuacje nie będą miały miejsca. Worek jest lekki i pod wpływem wiatru może nagle znaleźć się po drugiej stronie ulicy.

To nie jedyna skarga na ZOM dotycząca pozostawiania worków na odpady. Mieszkaniec jednej z miejscowości w gminie Chełm również żalił się, że pracownicy MPGK worki notorycznie wrzucają do przydrożnego rowu, choć mogliby mocować do ogrodzenia. – Tak kiedyś robiła inna firma, która odbierała od nas odpady – tłumaczy. – W dodatku pojemniki na odpady zmieszane zamiast przy samej bramie pozostawiają na poboczu, bardzo blisko drogi, narażając kierowców na niebezpieczeństwo. Taki pusty pojemnik jest lekki i gdy zawieje mocniejszy wiatr, może nagle znaleźć się na drodze.

Z problemami zapoznaliśmy prezesa MPGK Marcina Czarneckiego. Zapewnił, że uczuli pracowników, by podobne sytuacje nie powtórzyły się w przyszłości. (s)

News will be here