Samozapłon w kanale

W trakcie spuszczania paliwa z baku doszło do zapłonu oparów benzyny. W wyniku eksplozji i pożaru mechanik doznał rozległych oparzeń klatki piersiowej, głowy i kończyn. Grube spodnie uratowały mu krocze i brzuch.

Zgłoszenie do pożaru w warsztacie samochodowym w Kozie-Gotówce pod Chełmem dyspozytor 112 odebrał kilka minut przed godziną 10, w czwartek (4 sierpnia). Płomienie jeszcze przed przybyciem pierwszych zastępów straży ugasił za pomocą podręcznej gaśnicy właściciel warsztatu. 49-latek usłyszał wybuch i natychmiast pobiegł, zobaczyć co się stało. Wezwał służby ratunkowe i udzielił pomocy poszkodowanemu.

Jak ustalono, 50-letni mechanik przelewał paliwo z wymontowanego z samochodu zbiornika do umieszczonego w kanale kanistra. Początkowo w eter poszła plotka, że mężczyzna palił w tym momencie papierosa i to było przyczyną tragedii. Jednak policjanci nie potwierdzają tych doniesień. Mówi się, że w trakcie odkręcania śruby doszło do tarcia metalu – iskra stała się zapłonnikiem do pożaru oparów benzyny.

– Doszło do gwałtowanego, samoistnego zapalenia się oparów – mówi starszy sierżant Angelika Głąb-Kunysz z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.

Ogień buchnął mechanikowi w twarz. W wyniku wybuchu i pożaru mężczyzna doznał rozległych oparzeń II stopnia m.in. klatki piersiowej, pleców, kończyn i głowy (około 50 proc. ciała). Grube, robocze spodnie uchroniły go przed oparzeniem krocza i brzucha.

50-latek cały czas był przytomny. Przed przyjazdem pogotowia poparzone ciało przelano mu chłodną wodą. Po podaniu przez ratowników dużej ilości leków przeciwbólowych i płynów oraz założeniu opatrunków, poszkodowany został przetransportowany przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do centrum leczenia oparzeń w Łęcznej. – Śledczy wyjaśniają szczegółowy przebieg zdarzenia – dodaje Głąb-Kunysz. (pc)

News will be here