Seniorka straszy dzieci

Ohydne bluzgi pod adresem sąsiadów, zastraszanie kilkuletnich dzieci, grożenie zabiciem psa, oddawanie moczu przed blokiem i nocne podsłuchiwanie pod drzwiami lokatorów. Mieszkańcy bloku na os. Kościuszki nie mają już sił do starszej pani, której zaburzenia coraz bardziej dają się im we znaki.


Jak wynika z relacji sąsiadów około 70-letniej kobiety, dokuczanie, obrażanie i zastraszanie z jej strony są na porządku dziennym. Wcześniej ludzie starali się schodzić z drogi mieszkającej samotnie starszej pani, ale od mniej więcej pół roku sytuacja stała się nie do wytrzymania.

– Balkon tej pani znajduje się przy wejściu do klatki, co umożliwia jej inwigilację. Ciągle wszystkich zaczepia i wymyśla niestworzone historie – mówi jedna z sąsiadek.

„O, już ku***, skur**syn poszedł”, „I tylko łazi i łazi ta ku*** je**na” – takimi tekstami wita kobieta wychodzących lub wracających do swoich domów mieszkańców bloku. Pracownice firmy sprzątającej też niejednokrotnie zostały przez nią obrażone i wyzwane od najgorszych bez powodu. Najgorsze jest jednak to, że seniorka straszy kilkuletnie dzieci. – Moja 9-letnia córka, gdy wychodziła z psem, została przez nią zatrzymana. Kobieta zagrodziła jej drogę, zaczęła wymachiwać rękami, krzyczeć i przeklinać do dziecka, że ma zabierać stąd psa. Ona nienawidzi zwierząt. Każdemu, kogo widzi przez balkon z czworonogiem, każe wypier***ać. Nie jest dla niej ważne, czy to dorosły czy dziecko. Wyzywa od k***, szmat, skur***. Kiedyś krzyczała, że potruje psy. Boję się, że faktycznie coś rozrzuci przed blokiem – opowiada sąsiadka.

Starsza pani potrafi też w środku nocy przechadzać się po klatce schodowej, przystawać przed drzwiami sąsiadów i podsłuchiwać. Raz została nakryta na tym, że oddaje mocz przed blokiem. Innym razem groziła sąsiadce, że obleje ją kwasem.

Doszło do tego, że dzieci boją się wychodzić do szkoły. Właściciele czworonogów – na spacer ze swoimi pupilami. Wszyscy mają dość obelg pod swoim adresem. Chcą normalnego i spokojnego życia. Zmęczeni ciągłymi obserwacjami, oczernianiem i groźbami mieszkańcy os. Kościuszki błagają o pomoc. – Czy musi wydarzyć się tragedia, żeby kobieta w końcu została zaprowadzona na oddział psychiatryczny? – pytają.

Chełmska Spółdzielnia Mieszkaniowa i policja doskonale znają sprawę.

– Stosowne czynności zostały już podjęte przez dzielnicowego. Rodzina wykazuje zainteresowanie rozwiązaniem problemu – mówi Beata Guz, pełnomocnik zarządu ChSM.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że syn uciążliwej lokatorki zdaje sobie sprawę z zaburzeń matki i stara się o przymusowe leczenie. Czy to prawda i jaki będzie finał? To się okaże. (pc)

News will be here