Setki ludzi na zakręcie…

W Zakręciu (gm. Krasnystaw) odbył się kolejny protest przeciwko budowie kolei dużych prędkości w powiecie krasnostawskim. Tym razem mieszkańcy, którzy dosłownie znaleźli się na życiowym zakręcie, zablokowali krajową „siedemnastkę”, bo nikt nie słucha ich postulatów, a przedstawiane przez nich społeczne warianty przebiegu torów trafiają do kosza.

Podobnych manifestacji w ostatnich miesiącach było wiele. Zaczęło się od protestu ostrzegawczego na rynku w Krasnymstawie w połowie ubiegłego roku. Potem rozpoczęła się systematyczna blokada krajowej „siedemnastki”, polegająca na spacerach po przejściach dla pieszych. Akcje odbyły się już w Izbicy, Wólce Orłowskiej, Łopienniku Górnym, a w niedzielę, 22 stycznia – w Zakręciu.

Przeciwnicy budowy torów dla szybkich pociągów, które miałyby wozić pasażerów z Centralnego Portu Komunikacyjnego na Mazowszu do Krasnegostawu czy Zamościa, wyszli na ulicę, bo nikt ich nie słucha. Rządzący, a także spółka CPK, nie liczą się z ich zdaniem. Przez dwie godziny z pięciominutowymi przerwami protestujący spacerowali po przejściu dla pieszych w pobliżu budynku dawnej szkoły podstawowej. Mieszkańcy powiatu krasnostawskiego w ten sposób po raz kolejny okazali swój sprzeciw wobec rządowych planów budowy linii kolejowej dla szybkich pociągów, która miałaby powstać na trasie między Trawnikami a granicą państwa w Hrebennem i przebiegać m.in. przez gminy Łopiennik Górny, Krasnystaw, Izbicę oraz miasto Krasnystaw.

Do tej pory spółka CPK wskazała kilka wariantów przebiegu trasy, a ostateczny miał być wybrany do końca 2022 roku. Prace nie zostały jednak ukończone i inwestor poinformował, że lokalizację torowiska przedstawi najpóźniej do końca pierwszego kwartału br. Ludzie żyją w niepewności, bo nie wiedzą, czy ich dom lub gospodarstwo rolne nie zostanie zrównane z ziemią. Wielokrotnie tłumaczyli, że nie są przeciwni samej inwestycji, ale powinna zostać ona wytyczona z uwzględnieniem wyburzenia jak najmniejszej liczby domów i gospodarstw, a to jest możliwe, choć – nie wiedzieć dlaczego – przez CPK ignorowane. Jak podkreślają, nie chodzi też o wysokość odszkodowań, które zapewne i tak nie zrekompensują im finansowych strat, ale o utratę miejsca, które albo sobie wybrali, albo w które wrośli od pokoleń.

Kto był, kogo zabrakło?

W proteście przeciwko budowie kolei dużych prędkości w Zakręciu wzięło udział ponad 100 osób. Wśród nich byli również samorządowcy: burmistrz Izbicy – Jerzy Lewczuk, wójt gm. Krasnystaw – Edyta Gajowiak-Powroźnik i wójt Łopiennika Górnego – Artur Sawa. Cała trójka od miesięcy jest zaangażowana w pomoc protestującym, uczestniczy w niemalże każdym proteście. Mało tego, samorządowcy opracowali również społeczny wariant przebiegu torów, który analizuje CPK.

Protestujący spodziewali się, że tym razem dołączy do nich również burmistrz Krasnegostawu Robert Kościuk. Ten jednak nie pojawił się, podobnie jak na wcześniejszych akcjach protestacyjnych. Spotkało się to z komentarzami, że włodarz Krasnegostawu, stojący na czele miejskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, przedkłada interes partii nad interes mieszkańców. Z samym burmistrzem w tej sprawie nie udało się nam porozmawiać, ale komentarza udzieliła nam Renata Stangryciuk, sekretarz miasta Krasnystaw. – Burmistrz zawsze identyfikuje się ze wszystkimi mieszkańcami Krasnegostawu, w tym z tymi, którzy zostaną dotknięci realizacją inwestycji CPK w mieście.

Sympatie polityczne burmistrza nie mają wpływu na działania, które są przez niego podejmowane w tym zakresie – przekonuje Renata Stangryciuk. – Fakt, że burmistrz osobiście nie uczestniczył we wszystkich spotkaniach i protestach, nie oznacza, że aktywnie nie angażuje się w sprawy związane z realizacją przedsięwzięcia Centralnego Portu Komunikacyjnego w naszym mieście. Nieobecność burmistrza na protestach wynika z faktu, iż nie jest on informowany o takich działaniach przez mieszkańców lub uniemożliwiają mu to sprawy zawodowe.

Sekretarz podkreśla, że od początku prac planistycznych nad trasami szybkiej kolei burmistrz jest w stałym kontakcie z przedstawicielami CPK i na bieżąco przekazuje wątpliwości oraz uwagi, które pojawiają się w kontekście proponowanych wariantów przebiegu torów przez Krasnystaw. Wiele z nich CPK już uwzględniło.

– Mowa m.in. o przesunięciu trasy kolei w taki sposób, aby szkody powstałe w wyniku prowadzonej inwestycji dotyczyły jak najmniejszej liczby zabudowanych nieruchomości, a także o odpowiednim skomunikowaniu terenu w obrębie skrzyżowania ulic Witosa i Rejowieckiej, aby zapewnić dostęp mieszkańcom wschodniej części miasta do jego centrum, przy jednoczesnym zachowaniu istniejących zabudowań – wyjaśnia. – Burmistrz, prowadząc rozmowy w zakresie budowy CPK na różnych szczeblach, spowodował, że dzięki jego działaniom inwestycja nie będzie prowadzona na ul. Kościuszki, a w ciągu ulic Rejowieckiej i Lwowskiej powstanie estakada, która do niezbędnego minimum ograniczy liczbę wyburzeń domów – dodaje R. Stangryciuk.

Protestujący, przywołując taką „sprawczość” burmistrza, pytają, dlaczego do tej pory nie udało się doprowadzić do spotkania z pełnomocnikiem rządu do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego Marcinem Horałą i wicepremierem Jackiem Sasinem, skoro burmistrz ma takie wpływy, a i próba ich sprowadzenia do Krasnegostawu w lipcu minionego roku przez posłankę PiS Teresę Hałas, też zakończyła się fiaskiem. (s)

News will be here