ŚLISKO! Łamią ręce, wykręcają nogi

Miasto zasypane, kierowcy przeklinają, a piesi ślizgają się na lodzie ukrytym pod śniegiem. W ubiegłym tygodniu karetki pogotowia zabierały do szpitala średnio dwie osoby z urazami dziennie. Do odśnieżania parkingów i chodników zmobilizowano w końcu osadzonych z chełmskiego zakładu karnego.

Miasto zapiera się, że robi, co może, by uczynić Chełm przejezdnym. Szkoda tylko, że w ferworze walki z zimą na drogach pracownicy miejskich spółek zapominają o pieszych. W wielu miejscach śnieg zgarniany jest wprost na wejście na „zebrę”, więc pieszy z duszą na ramieniu próbuje przedostać się na drugą stronę.

Główne trakty są do pokonania, ale większość chodników tonie pod zwałami białego puchu. Jeśli już jest gdzieś odśnieżona ścieżka, to na szerokość łopaty. Tymczasem ośnieżona i oblodzona nawierzchnia jest bardzo niebezpieczna, o czym na własnej skórze przekonało się w ubiegłym tygodniu wielu.

Jak wynika z doświadczeń chełmskiego pogotowia, średnio dwa razy dziennie karetki wyjeżdżały do osób, które w drodze do i z pracy upadły na chodniku i nabawiły się kontuzji. Jednym szczęście dopisało i upadek skończył się na niegroźnym urazie stawu skokowego, inni mieli pecha i na SOR pojechali ze złamaną nogą czy biodrem.

Najwięcej zgłoszeń było w poniedziałek i wtorek (8-9 lutego). Nic więc dziwnego, że do roboty przy odśnieżaniu zagonieni zostali osadzeni z Zakładu Karnego w Chełmie. Grupa kilkunastu skazanych z łopatami w dłoniach najpierw torowała przejście przy więzieniu, potem poszli dalej w stronę dworca PKP i Gmachu. (pc, fot. ZK Chełm)

News will be here