Smog spowił nasze miasta

Na jakość powietrza skarżyli się na początku minionego tygodnia lublinianie i świdniczanie. W mroźne, bezwietrzne dni obowiązujące normy stężenia pyłów PM 10 i PM 2,5 w wielu miejscach Lublina i Świdnika były przekroczone nawet kilkunastokrotnie.

– W poniedziałek (18 stycznia) wieczorem wyszłam z psem na spacer. Spędziliśmy na dworze dosłownie chwilę, bo dłużej się nie dało. Po prostu zatykało. Nie dało się oddychać. Nie wiem, czym ludzie palą w piecach, ale ktoś powinien to kontrolować i wyciągać konsekwencje – poskarżyła się nam jedna z naszych świdnickich Czytelniczek.

O problemie jakości powietrza świdniczanie w minionym tygodniu ochoczo dyskutowali również na forum Spotted Świdnik: Nowy na Facebooku. Na cuchnący dym, wyczuwalny głównie wieczorami skarżyli się mieszkańcy osiedli Wschód i Adampol.

– „Czy ludzie palą oponami, albo jakimś gorszym syfem? Nie da się oddychać na dworze. Czuć nawet przez zamknięte okna” – napisał ktoś z mieszkańców.

– „Moja kotka wyszła na 5 minut na balkon około 7 rano, gdy wróciła, wzięłam ją na ręce i śmierdziała jakby wyszła z wędzarni” – dodał ktoś inny.

Pojawiały się komentarze, że to wina węgla, którym wciąż ogrzewanych jest większość domów jednorodzinnych w mieście albo nieumiejętnego sposobu rozpalania w piecach.

Świdnicka Straż Miejska przyznaje, że miała w tym roku kilka skarg dotyczących zadymienia i zgłoszeń podejrzenia spalania niewłaściwych substancji. Sygnały zostały sprawdzone, ale nie nałożono mandatów, bo w żadnym z przypadków nie potwierdzono, że właściciel nieruchomości pali w w piecu czymś, czym nie powinien.

– Zanim uruchomiliśmy ekopatrol, skala takich zgłoszeń była o wiele większa. Patrząc ogólnie, poziom zanieczyszczeń jest niższy. Myślę, że wynika to z coraz większej świadomości, w jaki sposób zatruwamy nasze powietrze i czym później wszyscy musimy oddychać. Ludzie palą dużo mniej odpadów; inwestują w fotowoltaikę i bardziej przyjazne środowisku metody ogrzewania – np. pompy ciepła. Jeśli chodzi o smród i zadymienie, wynika to ze spalania węgla niskiej jakości, ale on nie jest zabroniony jako opał, więc możemy tylko apelować i zwracać uwagę, aby zmienić sposób rozpalania, aby rozpalać od góry, a nie od dołu. Dużo, czego przykładem są ostatnie dni, zależy też od warunków atmosferycznych. Jeśli nie ma wiatru, a jest wilgotno, to wszystko osiada i parametry jakości powietrza są gorsze – tłumaczy Janusz Wójtowicz, komendant SM w Świdniku.

Od kilku lat w Świdniku działają stacje pomiaru jakości powietrza. Dzięki nim każdy mieszkaniec może sprawdzić, czy wychodząc z mieszkania danego dnia będzie wdychał czyste powietrze, czy też powietrze z rakotwórczymi substancjami. Na początku ubiegłego tygodnia dane ze stacji nie były zbyt optymistyczne. We wtorek (19.01), przed południem ta przy ul. Hryniewicza wskazywała, że normy pyłów PM 10 i PM 2,5 są przekroczone kilkakrotnie. Nieco lepiej wyglądało to w punkcie pomiarowym przy ul. Wojska Polskiego.

O złym stanie powietrza w mieście alarmowała również w ubiegłym tygodniu radna Magdalena Szabała (Świdnik Wspólna Sprawa). – „Piękna, biała zima, aż się chce wyjść na spacer, pozjeżdżać na sankach, porzucać śnieżkami i ulepić bałwana. Tymczasem jakość powietrza w naszym mieście jest bardzo zła. Poziom pyłów zawieszonych przekroczony jest kilkakrotnie, momentami 10 razy wyższy niż dopuszczalny. Wg legendy zamieszczonej na stronie Straży Miejskiej jest to stan alarmowy, należy bezwzględnie ograniczyć przebywanie na powietrzu” – ostrzegała radna w mediach społecznościowych.

Na smog na początku ubiegłego tygodnia skarżyli się również lublinianie. Nie bez powodów. Stacja pomiarowa przy ul. Obywatelskiej wskazywała znaczne przekroczenie norm zapylenia powietrza, alarmując, że jakość powietrza jest „Zagrożeniem dla życia”. (w)

News will be here