Będzie mediacja w procesie o zniesławienie, jaki Bartosz Staszewski, organizator lubelskiego marszu równości, wytoczył Przemysławowi Czarnkowi, wojewodzie lubelskiemu.
Czy wojewoda przeprosi? – zastanawiają się internauci na facebookowym profilu marszu.
Chodzi o słowa, które jesienią ubiegłego roku wojewoda wypowiedział na temat marszu. Czarnek stwierdził, że „jest przeciwnikiem promowania zboczeń, wynaturzeń i dewiacji”. Staszewski dopatrzył się w tym zniesławienia i skierował przeciwko wojewodzie prywatny akt oskarżenia. W listopadzie ubiegłego roku Sąd Rejonowy Lublin-Zachód umorzył sprawę, ale organizator marszu złożył odwołanie do Sądu Okręgowego, który w lutym uchylił wcześniejszy wyrok.
W ocenie sądu odwoławczego listopadowa decyzja była przedwczesna. W ubiegłym tygodniu proces ruszył zatem na nowo. Strony zdecydowały się na mediację, co oznacza, że Czarnek i Staszewski przez kilka najbliższych tygodni spróbują rozwiązać spór.
Czy wojewoda przeprosi? – zastanawiają się internauci na facebookowym profilu marszu równości. – Bardzo w to wierzę – skomentował na Facebooku B. Staszewski, który podobny akt oskarżenia skierował przeciwko Tomaszowi Pitusze, miejskiemu radnemu Prawa i Sprawiedliwości. Radny nie zgodził się na mediację, dlatego przed lubelskim sądem toczy się właściwy proces.
Przypomnijmy, że pierwszy lubelski marsz równości przeszedł ulicami naszego miasta w październiku ubiegłego roku. Jego organizację poprzedziły liczne protesty środowisk konserwatywnych. Marsz zgromadził około półtora tysiąca osób.
Kilka razy zmieniał trasę, bo na jego drodze stawała kontrmanifestacja. Przy wejściu w ulicę Świętoduską w stronę poprzedzających marsz policjantów poleciały butelki, kamienie i petardy. Kilku funkcjonariuszy zostało lekko rannych, a policja zatrzymała ponad 20 osób.
Grzegorz Rekiel