Szorstka przyjaźń między burmistrzem a posłanką

Zdjęcie z kampanii wyborczej w 2019 roku. Miny burmistrza Kościuka i posłanki Hałas mówią same za siebie...

Choć oficjalnie niby wszystko jest w porządku, relacje między burmistrzem Krasnegostawu Robertem Kościukiem a posłanką Teresą Hałas są, delikatnie mówiąc, chłodne. Dlaczego? – Nasze miasto na tym na pewno nie zyskuje – mówią krasnostawscy samorządowcy, wskazując na pewne wydarzenia, przez które zaczęły się rozchodzić drogi włodarza Krasnegostawu i parlamentarzystki.

Przed wyborami samorządowymi w 2018 roku posłanka Teresa Hałas wspierała Roberta Kościuka, kandydata na burmistrza Krasnegostawu. Wszak oboje reprezentowali tę samą partię – Prawo i Sprawiedliwość i zależało im, by PiS całkowicie przejął władzę w mieście i powiecie. Udało się. Kościuk w drugiej turze wygrał z byłym burmistrzem, Andrzejem Jakubcem, który rządził miastem od połowy lat 90. XX w. do 2014 roku. Rok później (2019) były wybory do parlamentu, w których posłanka Hałas walczyła o reelekcję. Wtedy na linii parlamentarzystka – burmistrz pojawiły się pierwsze niedomówienia.

Jak mówi sama posłanka, w kampanii nie miała za wielkiego wsparcia ze strony partii, której szefem na powiat krasnostawski został… Robert Kościuk. On sam, co zresztą było widać, bardziej wspierał innego kandydata z listy PiS – Lucjana Cichosza z Żółkiewki, który też walczył o reelekcję. Obu łączy Związek Zawodowy Rolników „Ojczyzna”, któremu Cichosz przewodniczy, a Kościuk jest członkiem. Tymczasem Teresa Hałas jest szefową konkurencyjnego związku, NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych.

Cichosz i Hałas w kampanii wyborczej stoczyli ostrą walkę o mandat, bo z góry było wiadomo, iż Krasnystaw nie będzie miał dwóch swoich reprezentantów na Wiejskiej. Istniało ryzyko, że głosy rozłożą się do tego stopnia, że dla obojga kandydatów zabraknie miejsca w sejmie. Cichosz „punktował” przede wszystkim w powiecie krasnostawskim, zbierając przy tym jedynie pojedyncze głosy w innych powiatach. Hałas z kolei, dzięki wieloletniej związkowej działalności, mogła liczyć na dużo większe poparcie poza Krasnymstawem i głównie dzięki temu po raz drugi z rzędu zdobyła poselski mandat. I choć w trakcie kampanii i po niej ani posłanka na burmistrza, ani on na posłankę nie powiedzieli oficjalnie złego słowa, jakiś uraz pozostał, a współpraca podupadła. Parlamentarzystka sama przyznaje, że burmistrz Kościuk nie dzwoni do niej, o nic nie prosi, w przeciwieństwie do włodarzy innych gmin z powiatu krasnostawskiego, którzy utrzymując dobre kontakty z posłanką próbują załatwić więcej pieniędzy z Warszawy.

Nie tylko kampania

Do dość istotnego zdarzenia, które – zdaniem naszych rozmówców – mogło mieć wpływ na dalsze pogorszenie relacji między posłanką, a burmistrzem, doszło też w 2019 roku, po wyborach samorządowych. Po nich nie tylko w mieście, ale i w powiecie władzę przejął PiS – starostą został forsowany przez Teresę Hałas Andrzej Leńczuk.

Wówczas to Janusz Rzepka, przewodniczący rady miasta w Krasnymstawie, a jednocześnie dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy, miał dostać polecenie opracowania nowego schematu organizacyjnego PUP. Celem były oszczędności i likwidacja stanowiska zastępcy dyrektora – tyle że to zajmował Andrzej Jakubiec (sympatyzujący z PO), kontrkandydat Roberta Kościuka do fotela burmistrza i notabene od początku kadencji wiceprzewodniczący rady miasta. Rzepka znalazł się w trudnym położeniu, bo z Jakubcem zna się od lat i razem działają w Porozumieniu Ziemi Krasnostawskiej. W tej sprawie odmówił nam jednak komentarza. Sam Jakubiec natomiast twierdzi, że jakieś nieoficjalne wówczas informacje do niego dotarły, ale zbytnio nie interesował się nimi i dziś nie chce wracać do tego tematu, ani też go komentować.

Komu mogło zależeć na tym, by pozbawić będącego w wieku przedemerytalnym Jakubca stanowiska? Logika nakazywałaby wskazywać, że działaczom PiS? Ale komu personalnie? W każdym bądź razie te plany miała zablokować Teresa Hałas i stanowisko wicedyrektora PUP zlikwidowano dopiero po odejściu Jakubca na emeryturę. Czy to burmistrz Kościuk, będąc szefem powiatowych struktur PiS, mógł chcieć, by jego rywal w wyborach i oponent w radzie miasta stracił stanowisko w PUP, albo przynajmniej miał wiedzę, na temat mających uderzyć w Jakubca zmian?

Gdy go o to zapytaliśmy, stwierdził, że jest zaskoczony, bo nie miał i nie ma wpływu na politykę kadrową, jaka jest prowadzona w jednostkach podległych samorządowi powiatowemu. – Jakiś czas temu Rada Powiatu podjęła uchwałę w sprawie likwidacji stanowiska zastępcy dyrektora w Powiatowym Urzędzie Pracy. Chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić, że nie mam nic wspólnego ze stanowiskiem wyrażonym przez Radę Powiatu w podjętej uchwale. Rada Powiatu w ramach swoich kompetencji jest władna do podejmowania takich decyzji. Proponowałbym zwrócić się z pytaniem do radnych Rady Powiatu i zapytać ich, jakie były przesłanki, że podjęli taką właśnie uchwałę lub kierować tego typu pytania do osób, które miały wpływ na zmiany kadrowe w jednostkach podległych staroście. Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym burmistrz reprezentuje samorząd gminny i tym samym nie ma wpływu na politykę kadrową innego samorządu, w tym przypadku jednostki podległej staroście – odpisał burmistrz Kościuk.

Do sprawy likwidacji stanowiska zajmowanego przez Jakubca, komu na tym najbardziej zależało i czy faktycznie zablokowane to zostało przez nią, posłanka Hałas nie chce wracać. Z kolei starosta Leńczuk twierdzi, że opracowanie zmiany schematu organizacyjnego PUP leżało w kompetencjach dyrektora Rzepki…

Kto wykonał „krecią robotę”?

Wracając do chłodnych relacji i braku współpracy między burmistrzem Kościukiem, a posłanką Hałas czarę goryczy miało przelać wystąpienie włodarza Krasnegostawu na sesji rady miasta, w kwietniu ubiegłego roku. Jednym z poruszonych kwestii było nieotrzymanie przez miasto dotacji z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Za rządowe pieniądze urzędnicy chcieli zrewitalizować dawny ratusz, zmodernizować place zabaw przy trzech szkołach podstawowych i pięciu przedszkolach, wykonać instalację wentylacji mechanicznej w kuchniach w czterech przedszkolach i żłobku oraz zamontować instalacje fotowoltaiczne w budynkach użyteczności publicznej.

Burmistrz zapewniał radnych, że zabiegał o wsparcie, wykonał wiele telefonów, przeprowadził szereg rozmów, ale ktoś wyświadczył miastu „niedźwiedzią przysługę”. Kościuk dodał też, że kiedy zapadały najważniejsze decyzje, był na kwarantannie i w izolacji, i nie mógł wszystkiego dopilnować, aktywnie uczestniczyć w spotkaniach. Burmistrz zasugerował, że ktoś wykorzystał jego nieobecność spowodowaną koronawirusem i za plecami wykonał krecią robotę. Dodał, iż w odpowiednim czasie powie, kto sprawił, że miastu nie przyznano pieniędzy.

Do dziś tego nie uczynił, ale radni i krasnostawianie domyślają się, że najprawdopodobniej mógł mieć na myśli posłankę Hałas. Ona sama przekonuje, że z brakiem dofinansowania na miejskie inwestycje nie ma nic wspólnego i jest gotowa zawsze pomagać w pozyskiwaniu przez miasto rządowych funduszy, ale nikt się do niej o to nie zwraca. Jak dodaje, niecierpliwie czeka, aż burmistrz głośno powie, kogo miał na myśli, mówiąc, że ktoś za jego plecami wykonał krecią robotę…

– W tej sytuacji trudno będzie o powrót do normalnych relacji i współpracy burmistrza z posłanką, a szkoda, bo Krasnystaw na tym na pewno nie zyskuje – podsumowują nasi rozmówcy. (ps)

News will be here