Trudno żyć razem

Uczynienie główną gwiazdą Festiwalu Ukraina w Centrum Lublina Ołeha Skrypki, muzyka znanego z wyrazistych poglądów politycznych, sympatii do ukraińskiego nacjonalizmu, a w dodatku będącego autorem „Marszu Nowej Armii”, czyli nowej wersji utworu „Zrodyłyś my wełykoji hodyny” (hymnu OUN/UPA) – wzburzyła środowiska kresowe w całej Polsce.


Do Urzędu Miasta Lublin, patrona i sponsora imprezy, zaczęły napływać protesty i żądania odwołania koncertu. Kresowianie domagali się też interwencji prokuratury i policji, obawiając się „propagowania zabronionej w Polsce nazistowskiej ideologii banderowskiej”. Ani ratusz, ani służby nie znalazły jednak podstaw do interwencji. Stanowisko prezydenckich urzędników było jasne: „nie ingerujemy w programy wydarzeń zewnętrznych”.

W dodatku Katarzyna Duma z biura prasowego UM przekonywała, że Skrypka nie jest autorem pieśni nacjonalistów – choć informacje na temat można znaleźć m.in. na stronie internetowej samego artysty. Kresowianie nie poczuli się więc uspokojeni i okazało się, że mieli rację.

Złe historyczne wspomnienie

Choć zarówno cały festiwal, jak i sam koncert przebiegały spokojnie, Skrypka ze sceny pozdrawiał widownię pozdrowieniem banderowców „Sława Ukrajini! Herojam Sława!”. – Z tymi słowami na ustach podczas wojny i po niej zamordowano setki tysięcy Polaków! – przypominają środowiska Kresowe, reprezentowane przez ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, prof. Bogusława Pazia, a także prof. Włodzimierza Osadczego z KUL.

– To obecnie popularne i oficjalnie stosowane na Ukrainie pozdrowienie – wyjaśniają organizatorzy koncertu.

– No o to właśnie chodzi, że popularne i oficjalne, bo to oznacza rosnące wpływy szowinistów ukraińskich – odpowiadają Kresowianie.

Ukraińskie życzenia

Sprawa nabrała charakteru politycznego, bo interpelację w sprawie złożył już radny PiS, Stanisław Brzozowski. Przede wszystkim jednak cała afera pokazuje, jak słabo wszyscy jesteśmy przygotowani na nowe, nieznane dotąd problemy funkcjonowania w środowisku nie monoetnicznym.

Rosnąca w siłę mniejszość ukraińska w Polsce, w tym w Lublinie, chce słuchać swojej muzyki, oglądać w kinach filmy dubingowane po ukraińsku i organizować własne imprezy. Tymczasem przez dekady Polacy przyzwyczaili się, że żyją tu sami. Teraz obie strony muszą uczyć się większej wrażliwości i życia razem, a takie kontrowersje czy uciekanie od realnie istniejących problemów przez zaprzeczanie im z pewnością dalszego współistnienia nie ułatwią.

TAK

News will be here