Uratowali przed śmiercią z zimna

Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii. Gdyby straż miejska nie zjawiła się w porę, kobieta zamarzłaby w dawnej parowozowni na obrzeżach miasta. Wyziębiona trafiła do szpitala.

Jak pisaliśmy, w okresie jesienno-zimowym do stałych zadań straży miejskiej należy m.in. kontrola miejsc, gdzie mogą przebywać bezdomni. Od kilku tygodniu na zmianę z pracownikami MOPR oraz schroniska im. św. Brata Alberta rozwożą po pustostanach ciepłe posiłki (od poniedziałku do piątku), by pomóc kloszardom przetrwać ten trudny dla nich czas. Jednym z takich miejsc jest dawna parowozownia przy ul. Okszowskiej. Właśnie tam w trakcie sobotniego patrolu strażnicy zastali w niezbyt dobrym stanie panią Krystynę – bezdomną, nadużywającą alkoholu, którą znają nie od dziś. Kobieta twierdziła jednak, że nie potrzebuje pomocy.

W miniony poniedziałek rano, gdy wspólnie z pracownikami socjalnymi mieli rozwozić kolejne posiłki, strażnicy specjalnie pojechali najpierw na Okszowską, by sprawdzić, jak czuje się p. Krystyna. Zastali ją z objawami wychłodzenia i natychmiast wezwali pogotowie. Wyziębiona pacjentka została zabrana do szpitala. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale kto wie, co by było, gdyby patrol SM nie zjawił się w parowozowni tego ranka.

Dla strażników miejskich była to pierwsza tego typu sytuacja tej zimy. Zdając sobie sprawę z tego, że kilka godzin spędzonych nawet na niewielkim mrozie może mieć tragiczny finał – apelują do mieszkańców o zwracanie uwagi na osoby bezdomne oraz starsze i samotne, które mają trudność z radzeniem sobie w codziennych czynnościach i zadbaniem o zapewnienie odpowiedniej temperatury w pomieszczeniach. W przypadku zauważenia osób, które mogą znajdować się w stanie zagrożenia zdrowia i życia, proszą o szybką reakcję. Można skorzystać z bezpłatnego numeru alarmowego 986 lub 112. (pc)

News will be here