W muzeum wszystko gra?

Zdaniem Andrzeja Gołąba, dyrektora Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie, między nim, a załogą nie ma żadnego konfliktu. – Z dwoma, może trzema pracownikami nie mam tak dobrego kontaktu, jak z pozostałymi, ale nie doszukiwałbym się jakichś antagonizmów – podkreśla. Tymczasem niektórzy powiatowi radni przekonują, że w muzeum jednak konflikt jest…

W lipcu 2019 r. Marek Majewski, ówczesny dyrektor Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie, wygrał konkurs na dyrektora Muzeum Ziemi Biłgorajskiej. Miesiąc później objął nowe stanowisko. Dla związanego z gminą Turobin Majewskiego był to powrót do pracy w powiecie biłgorajskim. Wcześniej, przez 15 lat, pełnił funkcję dyrektora szkoły w Turobinie.

Obowiązki dyrektora Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie zarząd powiatu krasnostawskiego powierzył Elżbiecie Sobczuk, związanej z placówką od lat. Wydawało się, że Sobczuk na dłużej przejmie stery w muzeum i wygra ogłoszony przez starostwo konkurs. Oprócz niej o wolne stanowisko nieoczekiwanie ubiegał się też związany z gminą Izbica Andrzej Gołąb, z wykształcenia biolog, ale – w opinii radnych opozycji w powiecie – z dużym poparciem posłanki Teresy Hałas.

Kandydat wcześniej był zastępcą wójta gminy Rudnik. Kryteria w konkursie nie były zbyt wyśrubowane, dlatego też Gołąb, mimo braku doświadczenia w pracy w muzeum i kierunkowego wykształcenia, wygrał jednym głosem. 1 marca 2020 r. oficjalnie objął funkcję dyrektora Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie. Powołany został na trzy lata do 28 lutego 2023 r.

Wobec nowego dyrektora pojawiło się mnóstwo zarzutów, a główny dotyczył braku doświadczenia w pracy w muzeum i odpowiedniego wykształcenia. Wygrana w konkursie Andrzeja Gołąba wywołała burzę nawet w rządzącym powiatem klubie Prawa i Sprawiedliwości. Jeden z radnych przekonywał, że muzeum powinna zarządzać osoba, która ukończyła odpowiednie studia, a nie biologię. – Powołany przez poprzednie, peeselowskie władze starostwa Marek Majewski też nie miał żadnego doświadczenia w pracy w muzeum, ale przynajmniej z wykształcenia był historykiem – argumentował radny.

W Krasnymstawie panuje przekonanie, że w muzeum nie dzieje się najlepiej, bo dyrektor do tego stopnia ma konflikt z załogą, że o zadaniach do realizacji informuje pracowników drogą elektroniczną, a nie w bezpośredniej rozmowie. Wszystkie zarzuty zdaniem Andrzeja Gołąba są wyimaginowane.

– Faktycznie z wykształcenia jestem biologiem, ale mam również ukończone studia podyplomowe z finansów i bankowości, a także kurs z zarządzania dziedzictwem kulturowym i wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu, zdobyte dzięki pracy w różnych instytucjach. Przystępując do konkursu przedstawiłem własną koncepcję funkcjonowania muzeum i ona wygrała. Pozostaje mi jedynie ubolewać nad opinią, że niby nie mam kompetencji – wyjaśnia dyrektor.

Andrzej Gołąb zapewnia, że nie szuka w pracy wrogów, a wszystkich traktuje jednakowo. – Nieprawdą jest, że nie mam dobrego kontaktu z załogą. Od samego początku szukałem nici porozumienia z pracownikami, zależy mi na współpracy, bo chcę rozwijać muzeum i mam pomysły, które zamierzam realizować wspólnie z załogą. W naszej placówce, ze mną pracuje 11 osób, w tym dwie na pół etatu. Obsada nie jest za duża, a obowiązków sporo. W dodatku musimy gospodarować tym co mamy, a pieniędzy za dużo nie dostajemy. Staramy się jednak pozyskiwać fundusze z zewnątrz, bo bez nich trudno byłoby funkcjonować – podkreśla.

Dyrektor przyznaje, że z pracownikami stara się komunikować wtedy, kiedy zachodzi taka potrzeba, ustala wspólnie działania, a jedynie dwie, może trzy osoby nie są jeszcze do niego przekonane. – Nie oznacza to jednak, że między nami jest jakiś konflikt – uważa. – Zdarzył się natomiast pewien incydent, który nie powinien mieć miejsca. Jedna z osób, która pracuje także dla muzeum w Biłgoraju, w godzinach pracy wykonywała zadania dla tamtej placówki. Mianowicie przygotowywała jakiś wniosek. Na służbowym komputerze były otwarte pliki, co zauważyłem. Nie mogłem tego zamieść pod dywan, ukarałem pracownika naganą. Odwołał się od niej, ale zdania nie zmieniłem.

Mógł z tym pójść do Sądu Pracy, jednak tego nie uczynił. Nie uważam jednak, że była to sytuacja konfliktowa. Zareagowałem, jak pracodawca. W godzinach pracy załoga musi skupić się na wykonywaniu zadań związanych z funkcjonowaniem Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie – podkreśla A. Gołąb i przyznaje, że pracuje o różnych porach, czasami nawet w nocy. – Zdarzyło mi się o drugiej w nocy wysłać e-maile do pracowników, ale nie oczekiwałem od nich odpowiedzi o 2.15.

To były zadania do realizacji następnego dnia w trakcie godzin pracy. Być może ktoś źle to odebrał, ale nie miałem złych intencji. Muzeum pracuje przez siedem dni, a osoby, które mają dyżury w soboty czy niedziele, w ciągu tygodnia dostają wolne, zgodnie z kodeksem pracy. Z tego powodu rzadko się widujemy. Musimy też pamiętać, że zaraz po objęciu przeze mnie stanowiska przyszła pandemia Covid-19, muzeum zostało zamknięte dla zwiedzających, a część osób przeszła na zdalną pracę – podkreśla dyrektor Gołąb. (s)

News will be here