Wcisnął kit, złamał serce

Trwają poszukiwania oszusta, który naciągnął zauroczoną nim kobietę na ponad 60 tys. zł. Choć proceder miał miejsce na terenie Lublina, nie oznacza to, że chełmianki nie powinny mieć się na baczności. – Już kilka razy zaczepiał mnie w Internecie jakiś amerykański żołnierz – mówi Czytelniczka.

Nieromantyczna historia miłosna. Na popularnym portalu społecznościowym Facebook mieszkająca na co dzień we Włoszech kobieta przyjęła zaproszenie do znajomych od podającego się za 52-letniego amerykańskiego żołnierza, który przebywa obecnie na misji w Iraku. Zaczęli ze sobą pisać na czacie i, choć nigdy się nie widzieli ani nie słyszeli, kobieta zauroczyła się wirtualnym komandosem. Mieli się spotkać po 2 miesiącach w Lublinie, ale okazało się, że na przylot z misji potrzeba nie tylko zgody departamentu obrony, ale i dużej kwoty. Zakochana kobieta rozpoczęła korespondencję mailową z „urzędnikami departamentu” i 3 razy zrobiła przelew na wskazane w wiadomościach konto. Pieniądze miały zostać zwrócone. Okazało się jednak, że potrzeba więcej mamony, więc kobieta udała się pewnym krokiem do banku po pożyczkę, aby jak najszybciej zobaczyć na żywo amanta. Amerykański sen szybko skończył się długami, a mężczyzny oszukana nigdy nie poznała.
Oszusta szukają teraz lubelscy policjanci, apelując przy tym o zachowanie trzeźwości umysłu w internetowych kontaktach. O rozwagę apelują też czujne chełmianki, które – gdy usłyszały o oszukanej z Lublina – skontaktowały się z naszą redakcją.
– Trzeba naświetlić sprawę. Sama kilka razy dostałam taką propozycję nawiązania znajomości z Amerykaninem w mundurze. Wydawało mi się to podejrzane, więc za każdym razem odmawiałam. Kobiety powinny być czujne. Żaden amerykański żołnierz nie zaczepia Polek na Facebooku – przestrzega Czytelniczka. (pc)

News will be here