Wejrzeli w plany i zobaczyli… demograficzną dziurę

Dyskusja dotycząca oceny aktualności miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego zdominowała ubiegłotygodniowe posiedzenie Rady Miasta Świdnik. Z analizy dokumentów planistycznych radni wysnuli – pozornie zaskakujący – niepokojący wniosek… Świdnik, mimo rozbudowy, ciągle się wyludnia i starzeje, głównie przez migrację. Władze miasta przekonują, że prowadzone przez nie działania już pokazują symptomy zapowiadające zmianę tej tendencji.

W programie wtorkowej (17 maja) sesji Rady Miasta Świdnik znalazł się punkt poświęcony podjęciu uchwały w sprawie oceny aktualności miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Świdnik.

Jak wyjaśniał Zbigniew Bronowicki, projektant, który na zlecenie miasta przeanalizował dokumenty planistyczne, przyjęcie tej uchwały jest obowiązkiem wynikającym z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym; raz w każdej kadencji rada musi ocenić aktualność tych dokumentów oraz to, czy nie są one sprzeczne ze sobą i innymi strategicznymi dokumentami.

Jednym z wniosków płynących z wykonanej analizy planów przestrzennych jest… słaba sytuacja demograficzna Świdnika. Liczba mieszkańców spada, a najczęstszą tego przyczyną jest migracja poza granicę gminy. Najczęściej „za pracą” lub na studia wyjeżdżają młodzi, którzy nie wracają już do miasta. – Wskaźniki przyrostu naturalnego nie są takie złe. Nie ma takiej tragedii jak w innych gminach, że nie ma w ogóle przyrostu naturalnego, natomiast jest on na niskim poziomie. Struktura społeczeństwa, tak jak w całym kraju, nie jest korzystna, obciążenie demograficzne wzrasta. Teraz ok. 60 proc. społeczeństwa jest w wieku produkcyjnym, ale prognozowane jest, że wraz z przebiegiem lat liczba osób poza wiekiem produkcyjnym będzie rosła – mówił Z. Bronowicki.

Do przedstawionych danych odniósł się radny Waldemar Białowąs (KO). – Mówiliśmy o tym już rok czy dwa lata temu, że liczba mieszkańców maleje. Proszę absolutnie nie odbierać tego jako zarzut. Naszym wspólnym zadaniem jest szukanie pomysłów, aby przeciwdziałać tej demografii i migracji – mówił radny i dodał, że liczba przedsiębiorstw w mieście, co także pokazano w analizie, jest „trochę mała”, a to nie wpływa pozytywnie na ilość miejsc pracy dla młodych ludzi.

Burmistrzowie podkreślali, że swoje piętno na statystykach demograficznych bezsprzecznie odbiła również pandemia.

– Nie pozostało to bez wpływu na sytuację, ale trzeba myśleć o przyszłości. Nie widać jeszcze tego po liczbie mieszkańców, ale uważam, że podejmowane przez miasto działania i programy, rozwój infrastruktury drogowej, gospodarczej w strefie, ściągnie ludzi. Musimy na to poczekać, bo to proces, który nie przyniesie efektów z dnia na dzień, czy miesiąca na miesiąc – mówił wiceburmistrz Marcin Dmowski.

– Problem jest bardzo złożony, jeśli chodzi o tę przedsiębiorczość – dodawał burmistrz Waldemar Jakson. – Podobne zjawiska zachodzą w wielu miastach, gdzie były monokultury przemysłowe i ten proces odchodzenia od głównego pracodawcy jest bardzo trudny i generalnie we wszystkich miastach o takim typie jest duży spadek demograficzny. Jesteśmy częścią aglomeracji lubelskiej, ale taką peryferyjną i duża część – i to jest pewien paradoks – przenosi się do Lublina. Spośród 39 największych polskich miast (powyżej 100 tys. mieszkańców), tylko 6 zanotowało wzrost demograficzny. We wszystkich innych jest spadek. W skali 50-100 lat niestety grozi Polsce zagłada demograficzna. Próbujemy różnymi sposobami przeciwdziałać tym trendom. Jeszcze kilka lat temu były momenty, że był niewielki wzrost mieszkańców, spowodowany tym, że do Świdnika przeniosło się dużo ludzi z Chełma i Zamościa,

Problem przedsiębiorców

Przy okazji dyskusji o miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego radny Marcin Magier nakreślił problem, z jakim zwrócił się do niego i przewodniczącego Włodzimierza Radka (obaj klub radnych burmistrza) jeden z lokalnych przedsiębiorców. – Chodzi o lokale użytkowe, wykorzystywane przez przedsiębiorców i zlokalizowane w ścisłym centrum miasta, a powstałe za czasów, kiedy przepisy bardzo się różniły od tych dzisiejszych. Wielu przedsiębiorców chcąc przeprowadzić teraz gruntowny remont np. wymianę elewacji, wybicie dodatkowych okien itp., musi zwrócić się do starostwa powiatowego o uzyskanie zgody na budowę, a aby ją uzyskać, musi spełnić wszystkie wymogi, które są zawarte w obecnym MPZP.

Okazuje się, że część nieruchomości, zwłaszcza tych zlokalizowanych w ściśle zurbanizowanej przestrzeni, nie ma możliwości spełnienia jednego z podstawowych wytycznych, czyli zapewnienia odpowiedniej ilości miejsc postojowych; nie ma możliwości, aby je wyznaczyć z powodu właściwości działki. Nasz wniosek jest taki, aby zastosować w Świdniku podobne rozwiązania, które mają miejsce w Lublinie, czyli dopisać do planu zagospodarowania przestrzennego punkt o możliwości zwolnienia z tego obowiązku przedsiębiorców, którzy prowadzą swoją działalność na terenie działek, na których z powodów technicznych nie da się wyznaczyć dodatkowych miejsc postojowych. Z tego, co udało mi się ustalić w powiecie, dosyć dużo przedsiębiorców ma z tym problem. Często jest to rozwiązywane na papierze, że gdzieś tam są te miejsca wydzierżawiane, bo nie ma fizycznej możliwości, aby taki przepis zrealizować w praktyce. Skutkuje to tym, że wiele inwestycji nie może być zrealizowanych, albo jest realizowana w mniejszym zakresie – tłumaczył radny.

Wiceburmistrz M. Dmowski przyznał, że zna ten problem. – Są pewne możliwości zbilansowania miejsc parkingowych, ale niekonieczne muszą być one przy samej nieruchomości. To jest – myślę – najprostsze rozwiązanie dla tego przedsiębiorcy. Sugerowałbym dzierżawę od miasta czy powiatu. Myślę, że jest proste wyjście i uda się to załatwić – tłumaczył M. Dmowski, a Z. Bronowicki dodał, że w rozumieniu przepisów ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, nie ma możliwości niewyznaczenia wskaźnika miejsc do parkowania. Można je ustalić na niskim poziome, ale muszą być uwzględnione.

Trzy złote drożej

Podczas sesji niejednogłośnie przyjęto także uchwałę w sprawie podwyżki (z 8 do 11 zł) opłaty za wyżywienie w miejskich żłobkach. – Wzrost opłaty za wyżywienie związany jest z faktem wzrostu cen produktów, z których przygotowywane są posiłki. Mamy również taką sytuację, że dostawcy, z którymi placówki mają podpisane umowy, odstępują od tych umów, nawet kosztem zapłacenia kar. Zapisy zawarte w umowach przewidywały wzrost inflacyjny, wynikający z tego, co jest ogłaszane przez prezesa GUS-u raz na kwartał, ale to jest niewystarczające. Stawki są dużo większe, o 30-40 proc. na niektórych produktach. W związku z tym jesteśmy zmuszeni podnieść stawkę żywieniową – tłumaczyła Bożena Zapalska, naczelnik wydziału oświaty i dodała, że identyczna sytuacja będzie miała miejsce także w przedszkolach, tylko, że w przypadku tych placówek decyzję podejmuje burmistrz wspólnie z dyrektorami.

W. Białowąs był ciekaw, czy rodzice wiedzą już o podwyżce i czy sprosta ona oczekiwaniom dostawców. – Dajemy czas na vacatio legis, podejmujemy uchwałę teraz, a wejdzie w życie od czerwca, więc będziemy mieli czas na przekazanie informacji rodzicom – tłumaczyła urzędniczka. – Natomiast chcę podkreślić, że rodzice dzieci uczęszczających do żłobka otrzymują wsparcie z programów rządowych. Jeśli wybrali taką opcję wsparcia w ramach rządowego programu Kapitał Opiekuńczy, to wówczas cały koszt opłaty czesnego pokrywany jest ze środków budżetu państwa – rodzic nie płaci nic za pobyt dziecka w żłobku, a jedynym kosztem jest koszt wyżywienia. Czy to zadowoli dostawców? Na ten moment tak, ale jeśli VAT, który na niektóre produkty jest teraz płacony przez rząd zostanie uwolniony, może to spowodować kolejną zmianę. Będziemy analizować sytuację i na pewno nie będziemy reagować na wyrost. Uchwałę poparło 15 radnych. Przeciw głosował Maciej Kantor (ŚWS), a od głosu wstrzymali się Magdalena Szabała i Ireneusz Szutko (ŚWS) oraz W. Białowąs i Robert Syryjczyk (KO).

Skarga na uchwałę

Podczas sesji radni rozpatrzyli i uznali za bezzasadną skargę na uchwałę Rady Miasta w sprawie zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego zespołu osiedli „Brzeziny – Kalina”. Złożyła ją grupa właścicieli nieruchomości leżących w rejonie ulic Klonowej, Popiełuszki i Św. Brata Alberta, którzy stoją na stanowisku, że przyjęte w 2019 r. zmiany w MPZP nie regulują wielu istotnych kwestii, co – wg ich opinii – poddaje w wątpliwość prawomocność tego dokumentu. Rozpatrzenie skargi przez radę miasta to część postępowania toczącego się przed Sądem Administracyjnym w Lublinie, gdzie mieszkańcy zaskarżyli uchwałę. Urzędnicy tłumaczyli, że zaskarżenie uchwały do sądu było dla nich pewnym zaskoczeniem, ponieważ wcześniej ustalono z mieszkańcami, że w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania pojawią się zapisy, które uniemożliwią budowę kolejnych bloków w tym miejscu.

– Trochę nas zdziwiła ta skarga, bo niejako dogadaliśmy się z mieszkańcami jak ten problem rozwiązać. Może wynikała ona z tego, że ci państwo nie do końca nam ufali, że takie zmiany zostaną zaproponowane, ale jak widać procedujemy je (na tej samej sesji przyjęto także uchwałę w sprawie przystąpienia do sporządzenia zmian Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Świdnik – przy. aut.). W zasadzie moglibyśmy wyrzucić te zmiany i powiedzieć, że skoro państwo protestują, to dlaczego mamy to studium zmieniać, ale słowo się rzekło – mówił wiceburmistrz.

Większość radnych zagłosowała za odrzuceniem skargi, od głosu wstrzymali się tylko radni ŚWS. (w)

News will be here