Winny śmierci kolegi

Wojciech Ł. zastrzelił kolegę na polowaniu. Sąd pierwszej instancji uznał, że jest niewinny, a do tragedii doprowadził sam poszkodowany. Zgoła odmienne zdanie w tej kwestii miał sąd apelacyjny oraz Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim, który uznał oskarżonego za winnego i skazał go na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata

Feralne polowanie w okolicach Wyryk odbyło się ponad 6 lat temu. W sobotę (22 lipca 2012 r.), przed godziną 22. Mieszkaniec Lublina powiadomił policję o wypadku, do którego doszło w czasie zasiadki na dziki. Dwaj mężczyźni – członkowie jednego z kół łowieckich – wspólnie polowali w miejscowości Wyryki Wola. W trakcie zasiadki 63-letni Zbigniew Czegus z Włodawy został postrzelony z broni myśliwskiej przez drugiego uczestnika polowania – 43-letniego wówczas Wojciecha Ł.. Pomimo prowadzonych zarówno przez 43-latka, jak również załogę karetki pogotowia czynności ratujących życie, mężczyzna zmarł w wyniku doznanych obrażeń. Jego 43-letni kolega został zatrzymany do dyspozycji prokuratora i zwolniony kolejnego dnia. Śledczy, po zebraniu materiału dowodowego, oskarżyli Wojciecha Ł. o nieumyślne spowodowanie śmierci.

Sprawa toczyła się przed Sądem Rejonowym we Włodawie. Jej finał zupełnie zaskoczył nie tylko najbliższych zastrzelonego Zbigniewa Czegusa, ale też wstrząsnął całą opinią publiczną. Prowadzący proces sędzia Andrzej Bronisz uniewinnił oskarżonego, zrzucając winę na pokrzywdzonego Zbigniewa Czegusa. Sędzia w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że 63-latek nie powinien znajdować się w miejscu, w którym przebywał w chwili śmierci. Oczywiście strona skarżąca odwołała się od tak zaskakującego wyroku. Sąd Okręgowy w Lublinie w całości uchylił decyzję sędziego z Włodawy i przekazał ją do ponownego rozpatrzenia. Tym razem badał ją Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim, który w poniedziałek (27 sierpnia) ogłosił wyrok, uznając Wojciecha Ł. winnym nieumyślnego spowodowania śmierci Zbigniewa Czegusa. Sąd, po zapoznaniu się z opiniami biegłych, stwierdził, że 20 lipca 2012 roku oskarżony po zapadnięciu zmierzchu oddał strzał w stronę dzika i dalej prowadził obserwację. Przez lornetkę zlokalizował oddalające się stado zwierząt. Chwycił sztucer i oddał strzał do tzw. plamy, czyli nierozpoznanego celu, czym w istotny sposób naruszył reguły ostrożności obowiązujące na polowaniu nocnym.

Opinie biegłych z zakresu myślistwa, balistyki i medycyny sądowej wykluczyły możliwość, że myśliwy celował do dzika, a Zbigniew Czegus został trafiony przez przypadek rykoszetem. – Strzał został oddany bezpośrednio do Zbigniewa Czegusa – czytał w uzasadnieniu sędzia. – Wojciech Ł. zaniedbał obowiązku dokładnego rozpoznania celu. Nie rozpoznał celu, choć miał ku temu wszelkie możliwości. Jego zaniechanie i zaniedbanie skutkowało śmiercią innego myśliwego – zakończyła sędzia, uznając Wojciecha Ł. winnego zarzuconego mu czynu, skazując go na karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i obarczając go karą grzywny i obowiązkiem pokrycia kosztów procesu w kwocie 30 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.

– Cieszymy się, że w końcu ta sprawa znajduje finał – mówi Wojciech Czegus, syn zastrzelonego myśliwego. – Cały czas jednak zastanawiamy się, jak możliwe było to, że sędzia włodawskiego sądu w sposób tak nielogiczny podszedł do sprawy, m.in. ignorując opinie biegłych. Wszystkie dowody świadczyły na niekorzyść Wojciecha Ł., ale pan Bronisz zdawał się tego nie dostrzegać. Zarówno Sąd Okręgowy w Lublinie, jak i Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim wydały zupełnie odmienne decyzje, więc wyrok orzeczony przez pana Bronisza trzeba uznać jako ewidentny błąd – dodaje nasz rozmówca.

Obie strony mają jeszcze czas na złożenie apelacji od poniedziałkowego wyroku. Najbliżsi zastrzelonego Zbigniewa Czegusa zapowiadają też wytoczenie Wojciechowi Ł. procesu cywilnego, w którym będą się domagać zadośćuczynienia finansowego za śmierć ojca i męża. (bm) Fot. Z tej ambony Wojciech Ł. oddał śmiertelny strzał do Zbigniewa Czegusa. (bm)

News will be here