Wjechał w karetkę z pacjentką

Ten widok zmroził krew w żyłach wszystkim świadkom. W pędzącą na sygnałach karetkę uderzył na skrzyżowaniu kierowca kii. Ambulans, który wiózł do szpitala pacjentkę, przewrócił się na bok.

We wtorek (23 marca) po południu karetka transportowa z chełmskiego szpitala przewoziła pacjentkę do szpitala klinicznego przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Ambulans, z sanitariuszem, ratownikiem i lekarzem, pędził na sygnałach świetlnych i dźwiękowych. Dosłownie chwilę przed godziną 16, na skrzyżowaniu alei Tysiąclecia i Unii Lubelskiej w Lublinie (między zamkiem a galerią handlową), w karetkę uderzył samochód osobowy.

– Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, iż kierujący karetką transportową na sygnałach zjeżdżał z ronda w kierunku alei Unii Lubelskiej. W pewnym momencie doszło do zderzenia z jadącym na wprost samochodem marki Kia, który w tym czasie wjechał na skrzyżowanie – informuje kom. Kamil Gołębiowski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.

To był fatalny zbieg okoliczności. Najprawdopodobniej kierowca osobówki nie zauważył karetki przez stojące na pierwszym pasie do skrętu w lewo dwa autobusy przegubowe. Zresztą nie tylko on. Będący pomiędzy kią a autobusem bus również – nie zatrzymał się, ale dosłownie o włos uniknął zderzenia z ambulansem. Kierowca kii nie miał tyle szczęścia.

Wytrącona z toru jazdy karetka z hukiem przewróciła się na bok. Patrząc na lecący ambulans, inni kierowcy nagle zamarli. Po chwili rozpoczęła się dynamiczna akcja ratunkowa. Sanitariusz, który siedział za kierownicą ambulansu, z urazem głowy został przetransportowany do lubelskiego szpitala. Pogotowie zabrało też pacjentkę, którą przewoziła chełmska karetka. – Na szczęście nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Zarówno 24-letni kierowca karetki, jak i 33-latek siedzący za kierownicą kii, byli trzeźwi – dodaje komisarz Gołębiowski.

Teraz lubelscy policjanci wyjaśniają dokładne okoliczności i przyczyny tej naprawdę groźnie wyglądającej kolizji. Choć postępowanie w sprawie o wykroczenie dopiero ruszyło, mundurowi mówią jednak wprost: na tym etapie wszystko wskazuje na to, że wina leży po stronie kierowcy karetki. To dlatego, że zgodnie z przepisami kierujący pojazdem uprzywilejowanym może korzystać ze swych uprawnień pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności i po upewnieniu się, że inni uczestnicy ruchu prawidłowo odebrali dawane przez niego sygnały i ułatwią mu przejazd.

Prawda jest jednak taka, że rzeczywistość weryfikuje wszystko. Szczególnie, gdy człowiek postawi się w sytuacji kierowcy karetki, gdzie liczy się czas oraz życie lub zdrowie przewożonego pacjenta.

Kolejny cios dla szpitala

Pokolizyjny ambulans nie nadaje się do jazdy. A była to jedyna karetka do transportu pacjentów między lecznicami, jaką dysponował chełmski szpital. Dostał ją rok temu, miała zaledwie około stu tysięcy kilometrów przebiegu. Tymczasem przewozy pacjentów z Chełma do szpitali w innych miastach – Lublinie, Zamościu, Parczewie, Tomaszowie Lubelskim etc. – są nagminne. Jednych trzeba przewieźć, np. by wykonać jakąś operację czy przeprowadzić badania. Innych z uwagi na to, że część oddziałów w Chełmie obecnie nie funkcjonuje.

Od tego tygodnia, jak mówi Lech Litwin, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w chełmskim szpitalu, będzie jeszcze trudniej, bo zamykana jest Interna, a każdego dnia na SOR zgłasza się średnio 3-4 pacjentów, których trzeba położyć na tym oddziale. – Tych pacjentów trzeba będzie przetransportować do innego szpitala. Sytuacja jest ciężka, dlatego wystąpiliśmy do stacji pogotowia o pomoc w postaci użyczenia nam karetki, dopóki nie otrzymamy nowej – tłumaczy Litwin. (pc)

News will be here