W ubiegły czwartek w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim odbyło się spotkanie, na którym zarówno wojewoda Przemysław Czarnek, jak i lubelski kurator oświaty Teresa Misiuk wyrazili swoje poparcie dla planowanych przez resort edukacji zmian w prawie oświatowym.
– To reforma, której potrzebuje polska szkoła – podkreślał wojewoda. Tymczasem wiele gimnazjów na Lubelszczyźnie zapowiada, że w najbliższy poniedziałek wywieszą na swoich placówkach czarne banery z napisami: „Nie likwidujcie naszego gimnazjum!”. Akcję wspiera ZNP i koalicja „NIE dla chaosu w szkole”, która 19 listopada w Warszawie zamierza zorganizować ogólnopolski protest. Reforma minister Anny Zalewskiej, a przede wszystkim sposób jej przeprowadzenia i informowania o jej wdrażaniu, niemal od początku budzi szereg społecznych wątpliwości. Wszystko wskazuje jednak na to, że rząd nie wycofa się z reformowania polskiej szkoły. W ubiegły wtorek Rada Ministrów przyjęła projekty ustaw i przekazała je do dalszych prac w parlamencie. Aby, jak zapowiada minister Anna Zalewska, „Dotrzeć z informacjami o reformie do wszystkich obywateli”, uruchomiona została specjalna strona internetowa: www.reformaedukacji.men.gov.pl Tam też MEN wyjaśnia powody wprowadzania zmian w polskim szkolnictwie. Według dokumentu przygotowanego przez Departament Informacji i Promocji Ministerstwa Edukacji Narodowej
reforma szkolnictwa z 1999 r., która wprowadziła do polskiego systemu edukacyjnego samodzielnie funkcjonujące gimnazja, nie została dokończona. – „Wdrożenie nowego typu szkoły spotkało się z negatywną oceną znacznej części społeczeństwa. Ponieważ nie dokończono reformy szkół ponadgimnazjalnych, gimnazjum pozostało w silnych związkach ze szkołą podstawową i zaczęło się do niej upodabniać – obecnie prawie 60 proc. gimnazjów nie osiąga pierwotnie zakładanej liczby uczniów, tj. 150” – podaje MEN. Ponadto, jak podkreśla szefowa resortu edukacji: „Co drugie publiczne gimnazjum funkcjonuje w zespole ze szkołą podstawową. W efekcie w jednym budynku uczą się dzieci od siódmego (szóstego) do szesnastego roku życia.” Według Zalewskiej selektywny nabór do gimnazjów to wypaczenie nie sprzyjające wyrównywaniu szans edukacyjnych. Kolejnym argumentem za reformą jest, według MEN, obecny stan polskich liceów. „Liceum ogólnokształcące zostało w praktyce skrócone do 2 lat, zaś koncentracja godzin na wybranych 2-4 przedmiotach rozszerzonych, spowodowała, iż utraciło ono charakter szkoły ogólnokształcącej. W klasie I liceum kontynuowana jest edukacja gimnazjalna, a kolejne półtora roku to „kurs przygotowawczy” do egzaminu maturalnego” – argumentuje MEN. Niski poziom wiedzy dzisiejszych licealistów potwierdzają też rektorzy szkół wyższych, według których nowym kandydatom na żaków brakuje wiedzy ogólnej. Według Anny Zalewskiej reformy wymaga również polskie kształcenie zawodowe, ponieważ: „stopa bezrobocia wśród uczniów kończących zasadnicze szkoły zawodowe w ostatnich latach wynosi stale ponad 40 proc”.
Co po reformie edukacji?
Przyjęte przez rząd projekty ustaw przewidują między innymi: wprowadzenie nowego ustroju szkolnego oraz modyfikację organizacji szkół i placówek oświatowych. Docelowa struktura szkół obejmować będzie 8-letnią szkołę podstawową, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, 3-letnią branżową szkołę I stopnia, 2-letnią branżową szkołę II stopnia, 3-letnią szkołę specjalną przysposabiającą do pracy oraz szkołę policealną. Wprowadzanie zmian rozpocznie się od roku szkolnego 2017/2018. Wówczas uczniowie kończący w roku szkolnym 2016/2017 VI klasę szkoły podstawowej staną się uczniami VII klasy szkoły podstawowej. Tym samym nie będzie prowadzona już rekrutacja do I klasy gimnazjum. MEN kolejny raz zapewnia o ochronie miejsc pracy. Umożliwione ma być płynne przechodzenie nauczycieli ze szkół starego systemu do szkół nowego systemu bez konieczności rozwiązywania i ponownego zawierania umów o pracę. Dotychczasowi dyrektorzy szkół w okresie wdrażania reformy mają pełnić swoją funkcję do zakończenia kadencji, z możliwością jej przedłużenia. Ma również zwiększyć się wsparcie dla dzieci uczących się w domach, bo będą mogły korzystać z pomocy dydaktycznych znajdujących się w szkołach. Do szkoły pójdą dzieci od 7. roku życia. Oddziały przedszkolne przy szkołach podstawowych mają zostać zachowane. I na koniec jest też ukłon w stronę uczniów pełnoletnich, bo projekt ustawy przewiduje, że uczniowie pełnoletni będą mogli odtąd samodzielnie usprawiedliwiać swoją nieobecność na zajęciach. (EM.K.)