Wotum zaufania wisi na włosku

Choć to głosowanie odbędzie się dopiero podczas czerwcowej sesji, dziś nie jest pewne czy rada powiatu krasnostawskiego udzieli wotum zaufania zarządowi ze starostą Andrzejem Leńczukiem na czele. Przed rokiem nie udzieliła, gdyż zabrakło jednego głosu. W tym roku sytuacja może się powtórzyć, bo o tarciach w koalicji mówi się coraz głośniej.

W ostatnich wyborach samorządowych Prawo i Sprawiedliwość wywalczyło aż dziewięć mandatów w 19-osobowej radzie powiatu krasnostawskiego. Po szesnastu latach zawiadywania powiatem przez Polskie Stronnictwo Ludowe i starostę Janusza Szpaka, PiS w końcu doszedł do władzy. Żeby zbudować większość, Prawo i Sprawiedliwość do rządzenia zaprosiło dwóch radnych z Porozumienia Ziemi Krasnostawskiej, Marka Nowosadzkiego oraz Witolda Boruczenkę i jednego ze stowarzyszenia Krasnostawianie – Piotra Suchoraba. Wszystkim trzem zaproponowało konkretne posady.

Nowosadzki został wicestarostą, Boruczenko stanął na czele rady powiatu, mimo że spośród wszystkich radnych miał przedostatni wynik wyborczy (mniej głosów dostała jedynie Ewa Nieścior), a Suchoraba powołano na członka zarządu. W samym PiS trwała natomiast walka o to, kto zostanie starostą. Największą ochotę przejawiali Leszek Janeczek i Krzysztof Zieliński, choć pod uwagę była brana również Ewa Nieścior. Ostatecznego wyboru dokonała… poseł Teresa Hałas, bez zaangażowania której PiS nie odsunęłoby od władzy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Parlamentarzystka postawiła na Andrzeja Leńczuka, osobę spoza rady, co wywołało pierwszy zgrzyt w koalicji. Radni sądzili, że na czele powiatu stanie ktoś z nich.

Przez rok koalicja trzymała się razem. Pierwszym, który z niej odszedł, był radny Krzysztof Zieliński. Zaczął krytykować zarząd, nie wziął udział w głosowaniu nad budżetem powiatu na 2020 rok i wiadomo było już, że jego czas w klubie radnych PiS dobiegł końca. Zieliński dziś, obok Janusza Szpaka, jest jednym z głównych oponentów zarządu powiatu.

Kolejnym radnym, który odszedł z koalicji, był Bogusław Domański. Gdy nastała pandemia Covid-19 zaczął krytykować władze za działania podejmowane w dobie koronawirusa. Zrezygnował z PiS-u i przystąpił do Konfederacji, stając się dość szybko czołowym jej działaczem w województwie lubelskim. Domański co prawda w wielu głosowaniach wspiera jeszcze zarząd, ale przed rokiem, gdy rada udzielała staroście i pozostałym członkom wotum zaufania, wstrzymał się od głosu.

Nie wiadomo natomiast, czy do koalicji rządzącej powiatem w dalszym ciągu zalicza się Leszek Janeczek, który przed rokiem, podobnie jak Domański, wstrzymał się w głosowaniu nad udzieleniem zarządowi wotum zaufania. Radny od czasu do czasu pozwala sobie na publiczne wypowiedzi, które niekoniecznie mogą podobać się Leńczukowi oraz jego najwierniejszym współpracownikom.

Przed rokiem w głosowaniu nad wotum zaufania władzom starostwa nieoczekiwanie wstrzymała się też Ewa Nieścior. Dużo mówiło się, iż w przypadku odwołania zarządu, Nieścior miałaby zastąpić Leńczuka na stanowisku starosty.

Jak widać, koalicja rządząca powiatem od jakiegoś czasu wisi na włosku, a o tym, że coraz częściej dochodzi w niej do zgrzytów, w Krasnymstawie mówi się coraz głośniej. W ostatnim czasie Andrzeja Leńczuka w luźnej rozmowie z innymi radnymi rzekomo miał skrytykować nawet przewodniczący Boruczenko, twierdząc, że czas, by starosta zajął się robotą, a nie koncertami. Leńczuk twierdzi, że o tym nie słyszał i z Boruczenko nie rozmawiał.

Koalicję w ważnych głosowaniach wspiera stojący w rozkroku radny Stanisław Repeć, który wszedł do rady z klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego. Z jednej strony sprawia wrażenie, że dalej jest w PSL, z drugiej jak trzeba, popiera PiS. Czy dlatego, że jako sekretarz gminy Rudnik podlega wójtowi Pawłowi Kucharczykowi, związanemu z Prawem i Sprawiedliwością? Głos radnego Repecia może jednak nie wystarczyć, jeśli Domański, Janeczek i Nieścior będą tkwić w przekonaniu, że w powiecie nie wszystko działa tak, jak powinno i potrzebne są zmiany.

Dużymi krokami zbliża się sesja, na której rada będzie omawiać raport o stanie powiatu za 2021 rok, szykowany przez władze starostwa. Radni znów będą głosować nad wotum zaufania dla zarządu, ale już teraz istnieje obawa, że trudno będzie znaleźć dziesięć głosów potrzebnych do tego, by podjąć uchwałę w tej sprawie. Opozycja, czyli Zieliński, Szpak, Anna Mróz, Marcin Zając, Karol Babiarz, Tadeusz Chruściel, Marek Piwko, wniosku raczej nie poprze. Część radnych zagłosuje przeciwko, część być może wstrzyma się od głosu. Fakt, że powiat najpierw opieszale podszedł do tematu, a potem nie zgodził się na sprzedaż miastu części gruntów chmielnika na pewno będzie miał znaczenie w głosowaniu. Dziś mało prawdopodobne jest również, że za wotum zagłosują Domański i Janeczek.

Wokół pierwszego z nich kilka tygodni temu powstało zamieszanie związane z kwestionowaniem jego miejsca zamieszkania na terenie powiatu krasnostawskiego, po to tylko, by pozbawić go mandatu. Janeczek, mimo że pracuje w powiatowym szpitalu, chodzi z kolei swoimi ścieżkami i jak postanowi, tak zrobi. Niektórzy powiatowi radni twierdzą, że Janeczek już miał wysyłać sygnały, iż za wotum nie zagłosuje. Niepewna jest też opinia radnej Nieścior. Wiele wskazuje na to, że to ona właśnie może rozstrzygnąć, czy zarząd w tym roku dostanie wotum zaufania. – To jest ten ewentualny dziesiąty głos, bo Domańskiego, Janeczka czy któregokolwiek z radnych opozycji trudno będzie przekonać – mówi jeden z powiatowych radnych.

Brak wotum zaufania dla zarządu jest jednoznaczny z tym, że na kolejnej sesji rada będzie głosowała nad jego odwołaniem. Tyle tylko, że w tym przypadku potrzeba aż dwunastu głosów, więc raczej nic nie wskazuje na to, by w powiecie krasnostawskim na niespełna półtora roku przed wyborami samorządowymi doszło do prawdziwego „trzęsienia ziemi”. (ps)

News will be here